niedziela, 1 września 2013

Epilog


Miesiąc I
Kto powiedział, że orzechy szczęścia nie dają?

Jak powszechnie wiadomo, niezwykle ważnym etapem w każdym związku jest poznanie znajomych drugiej połówki. W końcu, ogromnie znaczenie ma fakt, czy przyjaciele polubią naszego wybranka. Czasem jednak bywa, że osoba, z którą się spotykamy już dawno ma to za sobą. A przynajmniej częściowo.
Jack miał już okazję poznać Lily Harrison, jednak były to jedynie przelotne spotkania. Teraz dodatkowo, w niewielkim mieszkaniu Cath i Lily przebywała Emma Doyle, będąca najlepszą przyjaciółką Catherine. Dlatego w drodze do Atlanty, Jones niejednokrotnie zastanawiała się nad tym, niezwykle ważnym dla niej momentem. W końcu jednak zdecydowała, i z pewnością była to dobra decyzja, że pozwoli działać Brownowi.
Jack nie wydawał się analizować tego jakoś szczególnie i po prostu zaprosił Lily i Emmę na wspólną kolację. Poprosił o przyjście również swojego najbliższego przyjaciela Felixa. Mniejsza z tym, że owa kolacja miała się odbyć w jednej z najbardziej ekskluzywnych restauracji w Atlancie. Zdawało się jednak, że najbardziej tym wydarzeniem przejęła się Lily, która zaraz po otrzymaniu zaproszenia pobiegła na zakupy, by pojawić się na kolacji w olśniewającej kreacji.
Równo o dwudziestej, Catherine wraz z Lily weszła do restauracji, w której czekali już Jack i Felix.
Cath wciąż nie przyzwyczaiła się do tego wszystkiego, co łączyło się ze słowem „związek”. Nie była jednak zaskoczona, gdy w ramach powitania Jack złożył na jej ustach lekki pocałunek. Z pewnością do tej rzeczy bardzo chciała przywyknąć.
- Emma trochę się spóźni – powiedziała Cath, nie ukrywając, że nie jest z tego powodu zadowolona. – Coś jej wypadło.
Pozostali skinęli głową i jak gdyby nigdy nic, rozpoczęli rozmowę. O restauracji, o pracy, nawet o nieruchomościach. Catherine wciąż jednak nie mogła się skupić. W momencie, gdy miała już przeprosić swoich towarzyszy, by zatelefonować do Emmy, dziewczyna stanęła tuż przy ich stoliku, odprowadzona przez kelnerkę.
Cała czwórka momentalnie poderwała się z miejsc.
- Emmo! – zawołała podekscytowana Jones. – Nareszcie.
Oczywiście, Catherine z niecierpliwością wyczekiwała pojawienia się panny Doyle. W końcu ta kolacja była dla niej niezwykle ważna. Od tego, czy Emma polubi Jacka zależało jej być albo nie być. Nie była pewna, jakby potoczyła się jej znajomość z mężczyzną, gdyby jej najlepsza przyjaciółka nie zapałała sympatią do Browna.
Szybko się jednak okazało, że w zupełności nie było się czym przejmować, gdyż Jack owinął sobie Emmę wokół palca tak szybko, jak wszystkich innych. To jednak nie było najważniejsze. Catherine zauważyła coś bardziej istotnego, a mianowicie to, jak Felix spoglądał na Emmę. I to z pełną wzajemnością. Catherine już dawno nie wiedziała, by Doyle robiła maślane oczy do jakiegoś faceta.
Co tu dużo mówić, Emma całkowicie straciła głowę. Rozlała wino i ubrudziła nim swoją piękną białą sukienkę. Ale co gorsza, na deser zamówiła jeden z wielu torcików z menu, nie doczytując o nim żadnego przypisu. Pech chciał, że ten jeden był właśnie z orzechami. Chyba to jest odpowiedni moment, by powiedzieć, iż Emma Doyle była uczulona na orzechy.
Całe szczęście, że jadł z nimi kolację mężczyzna, który nie miał nic przeciwko zgrywaniu bohatera i odwiezieniu panny Doyle w trybie natychmiastowym do szpitala. By następnie, bardzo troskliwie się nią zaopiekować we własnym domu.
Cóż można by przypuszczać, że kolacja była istną katastrofą, jednak nic bardziej mylnego. Catherine chodziło przede wszystkim o to, by Jack i Emma się polubili. A tak się składa, że Emma nie wyraziła ani jednego niepochlebnego słowa na temat Jacka. Czy trzeba wspominać, że być może dlatego, iż była temu mężczyźnie niezwykle wdzięczna za przyprowadzenie swojego przyjaciela na tę kolację?
Można by rozpowiadać się nad tym wiekami, ale nie zmieni to tego, co przyniósł im ten wieczór. Właśnie dzięki Jackowi Emma spotkała miłość swojego życia.

Miesiąc II
Nie taki diabeł straszny, jak go malują

Oprócz uroczystej kolacji z przyjaciółmi, jest jeszcze jedno ważne spotkanie, które w poważnych związkach tak czy siak musi nastąpić. Skoro Jack poznał dziadków Cath, wypadało także, by dziewczyna poznała rodziców Browna. A przynajmniej matkę, z którą Jack był bardzo blisko. Mężczyzna nie utrzymywał z ojcem bliskich kontaktów, co więcej, nie spotykali się nawet podczas świąt, więc Jack nie widział potrzeby zapraszania na kolację swojego taty. Jednak mama to zupełnie inna historia.
Cassandra Brown była bardzo elegancką kobietą. Na pozór wydawała się być bardzo wyniosła i niedostępna, jednak były to tylko i wyłącznie błędne wnioski.
Była pięćdziesięciu kilku letnią kobietą, która mimo, że odchowała już trójkę swoich synów, wciąż nie mogła zrezygnować z macierzyństwa. A przynajmniej los jej na to nie pozwolił, gdyż po śmierci swojego najstarszego syna, który zginął w wypadku samochodowym wraz ze swoją żoną, podjęła się wychowania trójki jego dzieci. Jamie, Rose i Mary byli zarówno oczkiem w głowie swojej babci, jak i Jacka, który starał się spędzać z dzieciakami, jak najwięcej czasu i ofiarować im wszystko, na co zasługują.
- Mamo, nie męcz jej – powiedział Jack, podczas kolacji w jego rodzinnym domu. Właśnie po raz drugi w swoim życiu przedstawiał swojej mamie kobietę, z którą się spotykał. Tyle, że z tą różnicą, iż tym razem naprawdę się stresował. A Cassandra nie wydawała mu się tego ułatwiać, gdyż co chwilę atakowała Catherine kolejną porcjom pytań.
- Ależ, ja tylko próbuję ją poznać – zarzekała się matka.
- I przestraszyć – dodał Jack.
Cassandra uśmiechnęła się ciepło i mrugnęła porozumiewawczo do Catherine.
- No, może trochę.
Choć podczas tej kolacji nikt nie rozlał wina, ani nie zjadł orzechów, na które ma uczulenie, kolacja skończyła się lepiej niż ta dwójka mogła przypuszczać.
Zdawało się więc, że nie ma rzeczy, z którymi nie mogą sobie poradzić.


Miesiąc III
Wzloty i upadki

Trzaśnięcie drzwiami. Trzask kluczy, uderzających o podłogę. Ściąganie butów z okrzykami złości. Jeśli to nie były złe oznaki, to z pewnością krzyki, jakie Emma usłyszała chwilę później, były.
- Co za dupek! – oburzyła się Catherine, wyładowując złość na niewinnej przyjaciółce. – Jeśli myśli, że może o wszystkim decydować, to głęboko się myli.
Catherine aż nosiło. Wciąż krążyła po pokoju, jakby miała owsiki. Do tego, wymachiwała rękami, gestykulując jak nigdy.
- Ale co się stało, Cath?
Emma nie była pewna, czy zadawanie jakichkolwiek pytań przyjaciółce w czymś pomoże. Jakby nie było, Doyle obawiała się, czy przypadkiem nie zostanie ofiarą kłótni, jaka najwyraźniej odbyła się pomiędzy Brownem, a Jones. Najwyraźniej, bo sama Cath do tej pory niczego tak naprawdę nie wyjaśniła. Zamiast tego wyzywała swojego chłopaka od kretynów i najróżniejszych zwierząt. Wspomniała nawet, że brodzik intelektualny Jacka został całkowicie opróżniony.
- Myślałam, że będziemy tworzyć zdrowy związek. Wiesz, dwójka zakochanych w sobie ludzi, rozmawiający ze sobą o wszystkim. Właśnie! Komunikacja w związku to podstawa! Jednak on myśli, że to go nie dotyczy. Uważa, że wcale nie musi mnie informować o wszystkim. Tylko, Emmo, wiadomo przecież, że są sprawy ważne i ważniejsze. Niektórych po prostu nie można pomijać, prawda? Po prostu nie i tyle.
- Cath...
- Co za idiota!
- Cath…
- Naprawdę, nie wierzę, że…
- Cath, do cholery!
Po raz pierwszy Catherine przerwała swój niekończący się monolog i spojrzała na Emmę. Jones wydawała się być nieco zdezorientowana zachowaniem przyjaciółki.
- Tak? – zapytała cicho.
- Po prostu powiedz, co on ci takiego zrobił.
Catherine spojrzała na nią ze złością.
- No jak to co? Przecież mówię!...
I w ten właśnie sposób Emma nie dowiedziała się, o co tak naprawdę chodziło jej przyjaciółce. Mogła się jedynie domyślać, jednak nie traciła na to energii. Współczując Jackowi z całego serca, że będzie musiał się zmierzyć z Catherine, wróciła do czytania gazety, którą przeglądała zanim Catherine wparowała do mieszkania.


Miesiąc IV
Próba numer jeden

Panna Jones wraz ze swoim chłopakiem siedziała w salonie mężczyzny, oglądając jeden z wielu film akcji z kolekcji Browna. Jack jednak zupełnie nie mógł skupić się na ekranie, gdyż gorączkowo myślał nad czymś innym.
- Catherine – odezwał się po chwili, zupełnie nie zwracając uwagi na to, że Cath z uwagą śledzi losy bohaterów. – Tak sobie myślałem…
Wydawał się zupełnie nie wiedzieć, jak poprowadzić ten temat. Już od kilku dni nosił się z zaproponowaniem tego Catherine, jednak, co dziwne, po prostu tchórzył. A z pewnością to nie było w jego stylu.
- Pomyślałem sobie, że moglibyśmy zamieszkać razem. No wiesz, to by ułatwiło nam sprawę. Za dużo czasu tracimy na umawianie spotkań i te różne bzdety. Gdybyśmy byli w jednym miejscu, zaoszczędzilibyśmy sporo czasu i wtedy moglibyśmy, na przykład, poświęcić go na coś innego. Co o tym myślisz?
- Tak! – pisnęła Catherine, klaszcząc w dłonie. – Od początku wiedziałam, że to on go zabił. Drań jeden.
Jak się okazało Cath nie usłyszała ani jednego słowa z tej cudownie przemyślanej wypowiedzi Jacka.
Brown zacisnął pięści, mocno zirytowany postawą dziewczyny.
- Cath! – warknął.
Dziewczyna dopiero teraz skupiła swoją uwagę na mężczyźnie.
- Co jest?
Jack już miał jej powtórzyć swoją propozycję, jednak powstrzymał się. Może to był znak? Może jeszcze nie przyszedł odpowiedni czas na tak wielką zmianę?
- Nic. Nie ważne.

Miesiąc VI
Próba numer dwa

Jack czekał dokładnie dwa miesiące, by ponownie wyjść do Catherine z propozycją wspólnego mieszkania. I szczerze pozwiedzawszy, nie miał pojęcia, co go przed tym powstrzymuje. Być może przez to, że po raz pierwszy zaangażował się tak emocjonalnie w związek, nie chciał niczego popsuć pośpiechem. Poza tym, Catherine nie była łatwa w obejściu. Chwilami trzeba było traktować ją niczym jajko, a już szczególnie wtedy jeśli chodziło o zaangażowanie się.
Dlatego, gdy po raz drugi zdecydował się zaproponować dziewczynie zamieszkanie razem, chciał być pewny, że Jones go dobrze usłyszy.
- Cathie – zaczął, gdy siedzieli w kuchni w jego apartamencie, przygotowując kolację dla Mary, Rose i Jamiego, którzy lada chwila mieli się tutaj pojawić.
- Nie – odparła od razu Catherine, nie odrywając wzroku od krojonej papryki.
Jack odłożył swój nóż, którym właśnie siekał pietruszkę i błyskawicznie odwrócił się w stronę Cath.
- Nawet nie wiesz, o co chciałem zapytać.
- I chyba nie chcę wiedzieć, bo za każdym razem, gdy zaczynasz od „Cathie” wiem, że wyskoczysz z czymś bardzo głupim.
- Przecież Jamie tak cię nazywa! – oburzył się Brown.
- Ale on ma jakieś osiem lat, a ty, mój drogi, dwadzieścia więcej.
-  Dobrze, niech ci będzie. Więc, Catherine…
- Do rzeczy, chłopie.
Brown pokręcił głową z dezaprobatą. Dlaczego, po raz drugi, gdy próbował zadać to pytanie, Catherine wydawała się tym kompletnie nie zainteresowana? Jeśli to był kolejny znak od Boga, to tym razem Jack nie miał zamiaru w żaden sposób się do tego dostosowywać.
- Do rzeczy? W porządku. Chcę, żebyś ze mną zamieszkała. W trybie natychmiastowym.
Jones zastygła. Po długiej chwili milczenia odłożyła nóż na bok i odwróciła się twarzą w stronę Jacka.
- Dlaczego?
- Mógłbym wymienić ci jakieś milion powodów, ale nie mamy za dużo czasu, bo zaraz przyjdą dzieciaki.
Catherine pokiwała w zamyśleniu głową, jakby naprawdę rozważała propozycję Browna, co pozwoliło mu myśleć, że jest na dobrej drodze.
- Nic z tego, Brown. Chrapiesz.
- Wcale nie.
Catherine prychnęła.
- I co z tego? Dam sobie rękę uciąć, że w momencie gdybyśmy zamieszkali razem, zacząłbyś. Teraz przynajmniej próbujesz stwarzać pozory.
- Jesteś dziwna. W ogóle, co ty za brednie opowiadasz?
- Brednie czy nie, mało istotne. Zresztą, nie wystarczy ci to, że mam swoją szczoteczkę i kilka ciuchów u ciebie?
- Gdyby mi to wystarczało, nie pytałbym czy ze mną zamieszkasz.
Catherine uśmiechnęła się promiennie, po czym odetchnęła z ulgą.
- Bogu dzięki.
Jack zmarszczył brwi, już zupełnie nic nie rozumiejąc.
- Wyluzuj, Brown. Pewnie, że z tobą zamieszkam. Myślałam, że już nigdy nie zapytasz. No wiesz, minęły dwa miesiące, a ty dopiero teraz zdecydowałeś się podjąć drugą próbę.
- Nie przes… - zaczął, ale urwał gwałtownie. – Chwileczkę. Słyszałaś tamto?
- Pewnie, że słyszałam – prychnęła. – Nie jestem przecież głucha.
Jones puściła mu oczko, po czym wróciła do krojenia papryki.
- Panie, błogosław Amerykę! – zawołała po chwili, nie mogąc pozbyć się z twarzy szerokiego uśmiechu.

Miesiąc VIII
Każdy we własnym tempie

Catherine z pewnością była zaskoczona zaproszeniem Emmy, która urządziła wspaniałą kolację dla czworga. Nie żeby było coś złego w podwójnych randkach, jednak dziewczyny miały swój comiesięczny rytuał. W ostatni weekend miesiąca urządzały sobie wielką piżamową imprezę, na której zwierzały się sobie i oglądały głupie komedie romantyczne z „happy endem” . Dziecinada, którą wprost uwielbiały. Rytuał jednak został najwyraźniej przerwany, gdyż tym razem Doyle zaprosiła Felixa, z którym spotykała się już od dobrych kilku miesięcy, jak i również zaprosiła Jacka. To nie wróżyło nic dobrego, a przynajmniej tak wydawało się Cath.
Cała czwórka usiadła do stołu, przy którym panowała grobowa cisza. I broń Boże nie dlatego, iż jedzenie było wyśmienite. Zapiekanka z makaronu była nawet lekko spalona, ale nikt nie miał zamiaru powiedzieć o tym Emmie, która wydawała się być tego dnia wyjątkowo podenerwowana.
- Zaprosiliśmy was dzisiaj, ponieważ chcemy powiedzieć wam o czym bardzo ważnym – zaczęła Emma, kurczowo trzymając się krzesła.
Catherine nie miała pojęcia, czego może się spodziewać. Może Emma zamierzała zamieszkać z Felixem i właśnie chcieli im to oznajmić? Albo lepiej! Wybierali się na wycieczkę. Tylko dokąd? Paryż? Hm, może nieco za wcześnie na takie plany. Ale może gdzieś na wieś, by choć na chwilę odpocząć od Atlanty.
- Kilka dni temu się zaręczyliśmy! – pisnęła Emma, unosząc rękę, by pokazać swojej przyjaciółce wielki pierścionek zaręczynowy.
Teraz Cath nie mogła uwierzyć w coś zupełnie innego. Jak, do diabła, mogła nie zaważyć tak wielkiego diamentu? Pierścionek był ogromny!
- Jasna cholera.
Może nie było to najlepsze podsumowanie słów przyjaciółki, ale chwilę później Catherine poprawiła się i pogratulowała dwójce zakochanych. To samo uczynił Jack, który wcale nie wydawał się zaskoczony tą nowiną.


Rok później
Wesele

- Zaczynam myśleć, że właśnie do tego jestem stworzona – powiedziała Catherine, opierając głowę na ramieniu Jacka. Tańczyli na parkiecie pośród kilku innych par.
- To znaczy? – zapytał Brown, nie za bardzo rozumiejąc, co jego dziewczyna ma na myśli.
- Do bycia druhną. I, oczywiście, noszenia wielkich, bufiastych, pomarańczowych sukien – wyznała, próbując brzmieć na mocno poirytowaną, jednak o dziwno, Catherine wydawała się nie przejmować kolorem, ani fasonem swojej sukienki. Może dlatego, że tym razem była na weselu swojej najlepszej przyjaciółki, a nie krzykliwej kuzynki.
Ślub jak i wesele Emmy było piękne. Nie było w nim nic kiczowatego, oprócz sukien, które kazała założyć swoim druhnom – Lily i Catherine. Dodatkowo Emma miała przy sobie naprawdę przystojnego faceta, którego już ze spokojem mogła nazywać swoim mężem.
- Jeśli chcesz, żebym poprawił ci humor, wystarczy powiedzieć – powiedział Jack, uśmiechając się łobuzerko. – Tak się składa, że znalazłem miejsce, które z pewnością się do tego nada.
- Tak?...
- Wiesz, Cath, jest tu taki lasek…
Jones roześmiała się promiennie. Jak mówi stare dobre przysłowie, „co się odwlecze to nie uciecze”, prawda? A ta dwójka mogła ze spokojem zrobić to, co zamierzali rok temu na weselu Amy i nie martwić się, czy któreś z nich powie o dwa słowa za dużo. W końcu, ten etap mieli już za sobą.




Koniec. Tym oto postem zakańczam historię Jacka i Catherine. Jeśli tylko macie chęć, sami ułóżcie sobie w głowach dalszy ciąg tego opowiadania. Oczywiście, mam nadzieję, że gdy tylko to zrobicie, podzielicie się ze mną swoimi pomysłami. :)
Ale do rzeczy. Kochani, dziękuję Wam z całego serca, że poświęciliście swój czas na przeczytanie tego opowiadania. Dziękuję za każdy komentarz, który pojawił się pod tymi wszystkimi postami i ogromnie dziękuję za wsparcie, jakie mi dawaliście. Ilekroć pytaliście o nowy rozdział, dawało mi to ostrego kopa i ponaglało do pracy. DZIĘKUJĘ.
W ramach wyjaśnienia, kończę po części dlatego, że w tym roku czeka mnie matura i muszę wziąć się ostro do pracy. Naturalnie, gdy tylko egzaminy dobiegną końca, wrócę do was z nowym opowiadaniem i nowymi pomysłami. Dlatego bądźcie czujni i od czasu do czasu zaglądajcie na tego bloga, bo jeśli ruszę z czymś nowym, od razu dodam tutaj jakąś informację (możecie równie dobrze zostawić swoje maile, czy jakikolwiek kontakt, a wtedy z pewnością was poinformuję).

Jeszcze raz dziękuję, kochani.

Pozdrawiam gorąco! 


46 komentarzy:

  1. Droga Autorko!
    Takiego epilogu w życiu nie widziałam :) Jestem mile zaskoczona.
    Jak już pisałam, życzę powodzenia.
    A wracając do opowiadania to jest tak ''zawieszone'', że dalszy ciąg może należeć do każdej z nas.
    Dziękuję za miłą lekturę :)
    Pozdrawiam i ściskam
    nastoletnia trzydziestolatka
    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja dziękuję za ten i każdy inny komentarz, jaki pozostawiłaś na moim blogu. Za każdym razem, kiedy widziałam "M."w komentarzu, cieszyłam się jak głupia. Doskonale pamiętam, kiedy po raz pierwszy napomknęłaś o "nastoletniej trzydziestolatce" i, nie ważne jak to brzmi, byłam wtedy bardzo wzruszona. Cieszę się ogromnie, że jakimś cudem sprawiłam, iż czekałaś niczym nastolatka na pojawienie się nowego rozdziału.

      Pozdrawiam gorąco!

      Usuń
  2. Już nie mogłam się doczekać!
    Dziękuję!
    Dziękuję, za tę historię,
    dziękuję, za epilog,
    dziękuję, za czas, który włożyłaś w tę historię.
    Życzę powodzenie na egzaminie:)
    I mam nadzieję, że wrócisz z czymś nowym:)
    Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję! Twoje opowiadanie nie pozwalało mi się nudzić:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja dziękuję! Dziękuję, że ze mną byłaś przez ten cały czas i dziękuję za każdy komentarz, jaki dodałaś.
      Gdy tylko ruszę z czymś nowym, od razu dodam na tego bloga jakąś informację.

      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  3. Jest piękny! I poprawił mi humor przed jutrzejszym ( tak bardzo nie chcianym powrotem do szkoły!), a więc Boże błogosław, Catherine Jones. Nie spodziewłam się takiego epilogu i jest.... piękny, że Jones i Brown się bie pobrali. Naprawdę. Przepraszam może jestem okropna, ale dziękuję ci za to, że nie zniszczyłaś tej historii, że pozwoliłaś trwać jej ogromnemu urokowi do samego końca. I dzisiaj, gdy go czytam mam tak ogromny zaciesz na twarzy, że moja mama uparcei zadaje pytanie, czy właśnie napisał do mnie chłopak, który mi się podoba ( ten wyimaginowany, który żyje tylko w wyobraźni mojej najdroższej rodzicielki), a ja macham na nią ręka mrucząc pod nosem " zaklęcia". Skońćzyłaś tę historię tak, że nie pozwoliłaś jej odejść w zapomnienie. No i ... jest prawdziwa panna Jones. Tylko... chciałabym czegoś więcej o Amy i o Danie i jego narzeczonej. Tak... ale nie skarżę się! Jestem zbyt oczarowana.
    Devrait [butterfly-circus.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie, moja droga. Obiecałam (zarówno Wam, jak i sobie), że rozdział pojawi się jeszcze przed nowym rokiem szkolnym, więc musiałam dotrzymać słowa. Kochana, Twoje opowiadania zgrałam sobie na telefon, wiec teraz podczas mojej podróży do (do tej pory trudno wypowiedzieć mi to słowo) szkoły będę miała co czytać. Muszę Cię przeprosić, że wcześniej ich nie przeczytałam, ale po prostu ostatni tydzień był dla mnie istnym urwaniem głowy. Mam nadzieję, że to się szybko zmieni i już niedługo będę mogła napisać przyzwoity komentarz pod Twoimi rozdziałami.
      Dziękuję oczywiście za każdy Twój komentarz, który pojawił się na tym blogu. Dziękuję, że znalazłaś czas na przeczytanie tego opowiadania. I oczywiście dziękuję za każdą radę, jakiej mi udzieliłaś.
      DZIĘKUJĘ!!!

      A teraz pozdrawiam Cię gorąco i życzę udanego nowego roku szkolnego!

      Usuń
  4. Moja kobieca intuicja podpowiedziała mi, żebym weszła na bloga. I nie myliła się. Wspaniały epilog. Świetny pomysł z tymi kolejnymi miesiącami i sposobem przedstawienia związku Cath i Jacka. Trochę żałuję, że to już koniec, ale każda opowieść musi się kiedyś zakończyć.
    Piszesz, że po maturze wrócisz z nowymi pomysłami. Trzymam cię za słowo i czekam na kolejne opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wrócę na pewno i z pewnością na tym blogu pojawi się wtedy jakaś informacja.
      Dziękuję kochana za czytanie i komentowanie tego opowiadania!

      Buziaki!

      Usuń
  5. Szczerze, epilog mnie nie "zadowolił" ;c
    Myślałam ,że będzie coś romantycznego i tak dalej...a tu o!
    Jakoś ten rozdział jest pisany innym językiem niż pozostałe i traci na swojej sile.
    ale mimo to serdecznie dziękuję za poświęcony czas na pisanie najlepszego opowiadania! czytało się bardzo miło ;)
    i liczę na coś nowego po maturze. ;)
    Powodzenia!
    Pozdrawiam!
    i żegnam! ;)
    julusiaxd3@o2.pl- proszę o informację ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja dziękuję za czas, jaki poświęciłaś na to opowiadanie.
      I z pewnością się odezwę, gdy tylko ruszę z czymś nowym.

      Pozdrawiam!

      Usuń
  6. Bardzo miło, bardzo fajnie. Dziękuję również za miłe chwile spędzone na czytaniu.
    Oczywiście meila zostawiam, w razie jakby co ;)
    pozdr.
    K.

    kaamika@vp.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. Moja Droga, będę teraz z Tobą całkowicie szczera i powiem, że ten epilog zupełnie mi się nie podobał. Ale zaraz wytłumaczę Ci dlaczego i mam nadzieję, że nie urażą Cie moje słowa, bo to wcale nie jest moim zamiarem.
    Przez 30 rozdziałów pisałaś z niesamowitą łatwością i lekkością, wprawiając Nas w zaskoczenie, często powodując śmiech, a czasem nawet chęć zamordowania głównych bohaterów (w moim przypadku, częściej obrywało się Cath). Przygody tej dwójki były zupełnie naturalne i nie było w nich nic sztucznego, czy wymyślanego na siłę. Aż tu nagle, pojawia się epilog, który jest napisany tak, że psuje całą świetność poprzednich rozdziałów. Nie wiem, czy nie miałaś na niego pomysłu, czy po prostu śpieszyło Ci się, żeby go zakończyć. Zawsze mi się wydawało, że epilog powinien skupiać się głównych bohaterach, a mnie po jego przeczytaniu utkwiło w pamięci tylko to, że Emma poznała Felixa, zakochali się i wzięli ślub. Tyle. Wzmianki o Cath i Jacku były takie... na siłę. A tego nie lubię :/
    Kurczę, trochę się zawiodłam, bo gdy trafiłam na tego bloga byłam nim zachwycona i zawsze z niecierpliwością czekałam na następny rozdział (choć często brak czasu uniemożliwiał mi bycie na bieżąco, ale nadrabiałam).
    Tak czy inaczej, cieszę się, że ukończyłaś to opowiadanie, bo często jest tak, że blogi pozostają bez zakończeń, a co gorsza zostają zawieszone gdzieś w połowie. A szkoda.
    Z racji matury, życzę samych sukcesów. I będę niecierpliwie czekać na kolejne cudo, które wyjdzie spod Twojego pióra. Byle z lepszym epilogiem :)

    Cieplutko pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba muszę się z Tobą zgodzić. W każdym razie pisanie tego epilogu nie było dla mnie łatwe. Nie wiem, być może dlatego, iż niezwykle trudno mi było się rozstać z tym opowiadaniem. Trochę zżyłam się bohaterami tej historii, no i oczywiście, zżyłam się również z Wami. Tak więc, gdy wczoraj usiadłam do komputera, cały czas powtarzałam sobie w głowie, iż obiecałam wam, że rozdział pojawi się do końca tygodnia. Czy jestem zadowolona z tego epilogu? Niestety nie do końca.
      No nic. Dziękuję, kochana, za komentarz. Niezmiernie się cieszę, że miałam możliwość czytania Twoich opinii pod tak wieloma rozdziałami. Dziękuję! Dziękuję! Dziękuję!

      Pozdrawiam gorąco!

      Usuń
  8. Zakończyłaś dziwnie, ale oryginalnie. Przyznam, że spodziewałam się jakiejść większej pompy, czu coś, lecz i tak było nieźle. Nie myślałam, że tak szybko przeczytam epilog. Spodziewałam się większej ilości rozdziałów. No mówi się trudno :/

    Aczkolwiek i tak dziękuję za wszystkie miłe chwile z Jack'iem i Cath ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja dziękuję, że byłaś ze mną przez ten czas. Dziękuję również za każdy komentarz, jaki pojawił się na tym blogu.

      Wysyłam miliony buziaków!

      Usuń
  9. ZŁAMAŁAŚ MI SERCE!!!
    Będę strasznie tęskniła za twoim opowiadaniem, no ale cóż matura najważniejsza! Więc życzę powodzenia i jeżeli będziesz zamierzała opisać nową historię z wielką chęcią przeczytam ;*
    mari.h@op.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również będę tęskniła. Cóż, przyzwyczaiłam się już do tego bloga...

      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  10. Szkoda że to już koniec :'(

    OdpowiedzUsuń
  11. Dobra, wzięłam już kilka oddechów, ale nadal ciężko mi uwieżyć ze to koniec i że w powiadomieniach bloggera nie zobaczę już kolejnego rozdziału z losami Jacka i Cath. W sumie jest to dotychczas jedyne opowiadanie jakie przeczytałam i nie było o One Direction, chociaż i tamtych nie czytam zbyt dużo.
    Ogólnie to jest też jednym z najlepszych. Kocham twój styl pisania i kończenie rozdziału w takich momentach, żeby kazać wszystkim czytelnikom czytać na dalszy ciąg. Czasem jest to denerwujące, ale też doskonałe by zmusić zainteresowanego do przeczytania kolejnego rozdziału :) Chciałabym umieć pisać jak ty, bo bezapelacyjnie masz niezwykły talent! Czekam niecierpliwie na kolejne opowiadanie i trzymam kciuki za dobrze napisaną maturę :) sama w tym roku dopiero zaczynam liceum, a już się trochę tego obawiam. Gdzieś w głębi ducha :) Pozdrowiam i dziękuję za to, że mogłam przeczytać takie dobre opowiadanie xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, bardzo dziękuję za ten piękny komentarz. Cieszę się, że czytanie tego opowiadania sprawiało Ci taką przyjemność. Jestem przeszczęśliwa, że przez ten cały czas byłaś ze mną i regularnie odwiedzałaś mojego bloga.
      (A co do opowiadania o 1D, to zapraszam tutaj: when-i-was-your-man.blogspot.com)

      Buziaki!

      Ps! Oczywiście życzę Ci powodzenia w nowej szkole!

      Usuń
  12. z 30 rozdziałów ten epilog jest tragiczny wybacz że to tak pisze, ale 30 rozdziałów było niesamowite nie raz czytalam po kilka razy to ten epilog przejechałam tylko wzrokiem i koniec nawet z dokładnością nie przeczytałam. Myślałam że na koniec będzie naprawde dobry epilog który mógłby pozytywnie zakonczyc to opowiadanie ... jednak totalnie sknociłas ten epilog i zakonczenie tego opowiadania.

    Od razu przepraszam za taki komentarz ale staram byc szczera. Po za tym masz świetną reke do pisania nie wiem czemu ten epilog tak głupio napisałas

    Paulina

    OdpowiedzUsuń
  13. No...eh... ponad pół roku razem ... szmat czasu :))) Koniec, no cóż... opowiadanie będę wspominać ciepło :) Zakończenie ekspresowe, skrótowe ale powiedziałabym też filmowe (często stosowany zabieg ,,speed motion" że się tak wyrażę , takie migawki jak bohaterom czas mija :P) Za pół roku zajrzę tu ponownie, może będą jakies wieści o nowym projekcie do czego gorąco autorkę zachęcam! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  14. To już koniec? Ej no... Szkoda... Ale cieszę się, że wszystko zakończyło się szczęśliwie i Catherine, i pan Brown byli razem :)

    OdpowiedzUsuń
  15. szkoda, że to już koniec :(
    mam tylko nadzieję zobaczyć u ciebie już niedługo kolejne opowiadanie .
    Pozdrawiam ! :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Szkoda że już skończyłaś:( bo to było naprawde dobre;D Gratuluje i czekam na jeszcze w przyszłości:)

    Życzę Ci owocnych przygotowań do matury:)

    OdpowiedzUsuń
  17. To co dobre, ta szybko się kończy. Jednak lepszego zakończenia przygód Cath i Jacka sobie nie mogłam wyobrazić. Fakt, został niedosyt, jednak będę dobrze wspominać tą historię :) Mam nadzieję, że już niedługo ruszysz z czymś nowym i kolejny raz zawładniesz moim umysłem, gdy będę czytać Twoje posty. Trzymam kciuki. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo, ale to bardzo mi się podoba. :* Dodajemy się do obserwowanych ? Zapraszam do przeczytania mojego prologu. Może Ci się spodoba!! :* http://danville-vampires.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Kiedy do nas wrócisz? Tęsknię :'(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też za Wami tęsknię!!! :*
      Ale jak wcześniej pisałam, matura jest dla mnie niesamowicie ważna, więc dopiero jak będę miała ją z głowy wrócę do Was z czymś nowym.

      Buziaki!

      Usuń
    2. No dobrze.. Ucz się, ucz :)
      Będę czekać cierpliwie na Ciebie :*

      Usuń
  20. POWODZENIA <33
    PISZ PROSZĘ CIĄG DALSZY HISTORII O JACKU I CATHERINE <333333

    OdpowiedzUsuń
  21. <3
    zaobserwowałam i liczę na rewanż ;)
    mojezyciejestnowela.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  22. Ja chcę jeszcze raz to opowiadanie, albo dalszy ciąg kurde...;<
    Uwielbiam...mało jest dobrych opowiadań...:) ;**


    Przy okazji zapraszam: http://lovelostfaith.blogspot.com/

    <3

    OdpowiedzUsuń
  23. Trafiłam na bloga troszkę po czasie, ale i tak chciałam wyrazić słowa uznania :) Pochłonęłam całą historię Cath i Jack'a jednym tchem. W dwa dni konkretnie :) Widać, że pisanie przychodzi Ci z łatwością i sprawia ogromną przyjemność (zresztą jak mnie czytanie tego, co napisałaś). Epilog rzeczywiście troszkę siadł, ale mając za sobą tyle świetnych rozdziałów nie zwróciłam na to większej uwagi.
    Wiem, że nie masz teraz zbyt wiele czasu, ale w wolnej chwili zapraszam Cię do mnie:

    www.my-story.pl

    Ciekawi mnie opinia kogoś, kto też pisze. I oczywiście umieszczam maila, ponieważ bardzo liczę na nowe opowiadanie Twojego autorstwa!
    monnnika.j@gmail.com

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  24. Przepraszam ze nie skomentowalam żadnego rozdziału, ale najzwyczajniej w świecie nie miałam na to czasu- przeczytalam całą historie, bez żadnej przerwy. A co do opowiadania, to było po prostu przecudowne;* uwielbiam główną parę, bo są tacy realistyczni-bardzo dobrze ich opisalas- przez co prościej było mi to wszystko czytać;) Epilogu, jeszcze nigdy takiego nie czytałam. Bardzo dobry pomysł, który strasznie mi sie spodobal;) jestem ciekawa czy bedziesz robić wersje pdf... Jeśli tak, to ja jestem bardzo chetna. Zostawię tutaj mojego maila, tak na wszelki wypadek, gdybyś zechciala poinformować mnie o nowej historii, lub tej wersji pdf <3
    zuzialeszcz@gmail.com

    /Charlotte;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Wczoraj wieczorem zaczęłam czytać i dzisiaj skończyłam :D Baaardzo ciekawe opowiadanie i za nic nie żałuję że je przeczytałam :) Mogę Ci pogratulować że stworzyłaś coś tak fajnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Witam! W imieniu swoim i całej Załogi ocenialni Shiibuya z przyjemnością informuję, że właśnie ukazała się ocena Twojego bloga. Pozdrawiam i życzę miłego dnia z nadzieją, że docenisz moją pracę i kulturalnie skomentujesz recenzję.

    OdpowiedzUsuń
  27. ojjj mogłaś zawiesić na rok to opowiadanie a nie kończyć je tak szybko :((( ten epilog za baaardzo skróciłaś...mogłaś opisywać jak poprzednie części dalszy losy Cath i Jacka po tym jak zostali pare..spokojnie byłoby tego jeszcze z 20 części :D do tego jakieś małe kryzysy intrygi a na koniec szczęsliwe zakońćzenie i byłoby miodzio :D

    OdpowiedzUsuń
  28. Sierpień się zaczął, matury to już prawie prehistoria, a tu nowego opowiadania, jak nie było, tak nie ma... ;c Catherine, gdzie jesteś kochana? ;o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JESTEM!
      I serdecznie zapraszam na moje nowe opowiadanie: http://figure-you-out.blogspot.com/
      Mam nadzieję, że się spodoba. ;)

      Usuń
  29. Świetne opowiadanie! Przeczytałam wszystko w ten sam dzień! Strasznie wciągające.
    Kocham Twoje twórczości, istny talent.

    OdpowiedzUsuń
  30. Świetne opowiadanie :) Troche podobne do Gray'a xd lubie takie opowiadania. Szkoda ze nie opisalas bardziej tego jak potoczyl sie poczatek ich zwiazku, pierwsze klotnie, rzeczywistosc mieszkania ze soba, ale i tak epilog byl swietny XD czekam na Twoje kolejne tworczosci ~Pepe

    OdpowiedzUsuń
  31. Kc ! Czytam to chyba setny raz... CAŁE OPOWOADANIE. Chce jw w mojej kolekcji na półce :*

    OdpowiedzUsuń
  32. Świetne opowiadanie ^^ Nieraz czytając to wybuchałem śmiechem a rodzice się na mnie gapili jakbym był nienormalny -.-' Cieszę się, że wpadłem na tego bloga przez przypadek przeszukując stronki :D

    OdpowiedzUsuń
  33. Zapraszam na blog secoundchance2.blogspot.com <3 i przepraszam ze tak spamie ale jakos sie trzeba zareklamowasc, a piszesz niesamowicie i szkoda ze to juz koniec tego opowiadania:/

    OdpowiedzUsuń
  34. Cudowne i wciągające! Przeczytałam wszystkie rozdziały w tak krótkim czasie. Napisałaś, że będą nowe opowiadania, ale minęły już ponad dwa lata od tego wpisu i opowiadań nie ma :( Rozumiem, że już pewnie nie będzie?
    - A

    OdpowiedzUsuń