Czasami
potrzebujemy kogoś, kto popchnie nas w odpowiednim kierunku. Wymówki, która
umożliwi nam kontynuację naszego planu, jednocześnie wiedząc, że owa wymówka
musi być idealnie trafiona i przede wszystkim nie zdradzać, jak bardzo zdesperowani
jesteśmy. A Catherine dzisiaj balansowała na granicy desperacji. Oczywiście nie
byłaby sobą, gdyby winy za to nie zrzuciła na kogoś innego. Z drugiej strony,
dlaczego miałaby nie obwiniać o to Jack’a Browna? Gdyby nie jego boskie ciało,
przystojna twarz i to spojrzenie, którym potrafił przyszpilić ją do krzesła,
mogłaby skupić się na pracy i nie myśleć o tym, co mogliby robić, gdyby
przypadkowo się spotkali. Naturalnie, tym „przypadkowym miejscem” byłoby jego
łóżko. Ewentualnie blat w kuchni, czy biurko w gabinecie.
Jak
każdy zapewne rozumie, to nie była jej wina, że myśli zamiast na dokumentach
potwierdzających najróżniejsze przelewy, którymi zarzucił ją Lucas Green,
spoczywały na idealnym ciele Browna. Zresztą, i tak musiała wymyślić plan, w
którym „przypadkowo” się spotkają. Zgodnie z poleceniami Lily i Emmy musiała
uwieść Jack’a, czyli tym samym powrócić do pierwotnego planu Lily, kiedy miała
go tylko i wyłącznie kusić i całować w policzek na do widzenia. Nie była pewna,
jak uda jej się to zrealizować, ale jak wiadomo, żeby przejść do realizacji
planu musiała najpierw się z nim spotkać. Jednak żadne sensowne wyjście z tej
sytuacji nie pojawiło się w jej głowie.
-
Catherine, podrzuć to do pana Browna – powiedział Lucas Green, rzucając na
biurko białą teczkę, z przyklejoną do niej karteczką z odpowiednim adresem,
gdzie owy przedmiot powinna dostarczyć.
Głos
Lucasa był dla niej zbawieniem. Niemalże usłyszała Emmę i Lily, które klaszczą
i piszczą podekscytowane, by pokazać, jak bardzo w tym momencie kochają jej
szefa. Zresztą, Catherine również miała ochotę wstać i bić brawo Greenowi,
który nigdy do tej pory nie był tak pomocny.
-
Oczywiście – zawołała uradowana.
Lucas
spojrzał na nią pytająco, a na jego ustach pokazał się cień uśmiechu.
-
Udany dzień?
-
Zobaczymy – odpowiedziała, wciąż nie przestając myśleć o ciele Browna, choć
doskonale wiedziała, że czas się opanować i wrócić do pracy. Tym facetem mogła
zająć się później, a przynajmniej miała taką nadzieję.
-
Oby się to nie zmieniło. Brown nie wydawał się być w na najlepszym nastroju,
kiedy odebrałem od niego telefon.
Catherine
chciała już odpowiedzieć, że Brown nigdy nie jest w najlepszym nastroju
rozmawiając z Greenem, ale w odpowiedniej chwili się powstrzymała. Sama nie
wiedziała, dlaczego Jack zawsze jest tak źle nastawiony rozmawiając z Lucasem,
ale nie miała zamiaru w to wnikać. Uznała więc to za sprawę, w którą nie należy
ingerować. Tak było prościej.
~*~
Catherine
już raz miała okazję pojawić się w biurze Jack’a Borwna. Tak jak ostatnim
razem, została sprowadzona tutaj na jego polecenie. Wtedy jednak była
zagubionym ptaszkiem, który jak najszybciej chciał się unieść i odlecieć do
swojego gniazda. Tym razem było wręcz przeciwnie. Tamta nieśmiała dziewczynka
została zastąpiona przez pewną siebie kobietę, stworzoną wczorajszego wieczoru
przez Lily i Emmę. Dziewczyny zadbały o najdrobniejsze szczegóły w wyglądzie
Catherine. Dlatego właśnie Jones miała na sobie czarną sukienkę, która mogłaby
wydawać się zwykłym eleganckim ubraniem do pracy, jednak podkreślała wszystko
to, co w Catherine najlepsze. Albo najmniejsze, sprawiając, że takie wcale się
nie wydawało. Mimo, że Catherine nie miała jakoś szczególnie pokaźnych piersi,
które zapewne byłyby wielbione przez mężczyzn, ta sukienka sprawiła, że
wyglądały naprawdę dobrze. Dziewczyna uważała, że jej jedynym atutem mogą być
długie nogi, ale po raz pierwszy dostrzegła, że chcieć to móc, dzięki czemu
inne części jej ciała wyglądały ponętnie. Jakkolwiek to brzmi.
Gdy
tylko znalazła się na odpowiednim piętrze, szybko przeszła do biurka Cloe,
asystentki Browna i, co dziwne, ucięła sobie z nią krótką pogawędkę.
Oczywiście, rozmowa dotyczyła Dana, jej niedawnego współlokatora a obecnego
chłopaka Cloe.
Dopiero
po chwili dziewczyna połączyła się z Brownem za pomocą interkomu.
-
Catherine Jones jest już na miejscu.
-
Niech chwilę poczeka. Zaraz wyjdę. I podaj jej do picia to, o co poprosi.
Catherine
uśmiechnęła się pod nosem. Najwyraźniej Jack planował dłuższe spotkanie niż
tylko przyniesienie mu odpowiednich dokumentów. Zaczęła się nawet zastanawiać,
czy pan Brown nie podjął jakiejś tajemniczej gry. Szybko jednak odrzuciła tę
możliwość, przypominając sobie, że to on ostatnio „odpychał ją” od siebie. A
dokładniej, w chwili, kiedy mogli iść na całość postanowił odebrać telefon.
Szybko
jednak o wszystkim zapomniała, gdy z gabinetu wyszedł Brown. Niestety nie był
sam. Towarzyszył mu jego młodszy brat, Nathan Brown, będący właścicielem redakcji,
w której Cath pracowała.
-
Cieszę się, że już jesteś – powiedział Nathan podchodząc do niej z szerokim
uśmiechem na twarzy. – Powiedziałem Lucasowi, żeby ktokolwiek z personelu podrzucił te
dokumenty, ale jak widzę, postanowił wysłać ciebie.
Dobry
nastrój Catherine opadł. Czyli to nie Jack zadzwonił po nią, tylko Nathan. W
sumie, Green oświadczając jej, że ma dostarczyć te dokumenty Brownowi nie
sprecyzował któremu. Teraz wiedziała, że chodziło o jednego i drugiego brata,
choć Green zapomniał o tym wspomnieć, albo chociażby użyć liczby mnogiej.
Nim
jednak się zorientowała, Nathan zabrał od niej teczkę i zniknął. Ona zaś pozostała
z Jack’iem i jego asystentką.
Oszołomiona
spojrzała na mężczyznę. Tymczasem Brown obrzucał jej ciało uważnym spojrzeniem,
uśmiechając się przy tym głupkowato.
-
Zapraszam do siebie. Mam nadzieję, że napijesz się ze mną kawy.
Cath,
wiąż nie rozumiejąc tego, co właśnie się wydarzyło, pokiwała jedynie głową, by zaraz
potem przejść za Brownem do jego gabinetu. Dopiero po chwili zobaczyła, że Jack
jest ubrany w zwykłe spodnie jeansowe i koszulkę, zamiast gustownego, szytego
na miarę garnituru.
-
Zmieniasz styl? – zapytała, wskazując na jego ubranie.
Zaśmiał
się.
-
Nie powinno mnie tu w ogóle być. Mam wolne do końca tygodnia. Nathan
jednak uznał, że ma do mnie sprawę nie cierpiącą zwłoki.
Zapewne,
gdyby Cath nie miała w zanadrzu chytrego planu, powiedziałby, że nie chce mu
przeszkadzać ani rujnować jego koncepcji na dzisiejszy dzień, jak zrobił to
Nathan i możliwie szybko pomaszerowałaby do wyjścia. Jednak prawdę mówiąc, chciała
rujnować jego plany, by chociażby napić się z nim głupiej kawy, a jak wiadomo
była fatalnym kłamcą, więc po prostu przemilczała tę kwestię.
-
Wolne do końca tygodnia? – podchwyciła. – Jakiś konkretny powód urlopu?
-
Jestem szefem, mogę robić co mi się żywnie podoba. Potrzebowałem kilku wolnych dni,
żeby spędzić czas z dzieciakami, więc sobie je wziąłem.
Nie
takiej odpowiedzi Cath się spodziewała, ale nie mogła powiedzieć, że jej się
nie spodobała. Co więcej, tajemniczy pan prezes momentalnie zyskał w jej
oczach.
-
Po szkole zabieram całą trójkę do parku – dodał.
Catherine
uśmiechnęła się. Widziała już, jak wspaniały wujek Jack opiekuje się dwiema
dziewczynkami, kiedy niespodziewanie wkroczyła do jego mieszkania. Nie rozumiała
więc, dlaczego była zaskoczona faktem, iż zabiera dzieciaki czasem ze szkoły,
by móc spędzić z nimi czas. Zdecydowanie Pan Tajemniczy miał niezliczoną ilość
sekretów i nie mogła wyrzucić z siebie chęci, by poznać je wszystkie.
-
Miło z twojej strony – powiedziała, zasiadając na krześle naprzeciwko jego
biurka.
Jack
zamiast jednak usiąść na swoim miejscu oparł się o blat biurka tuż przed
dziewczyną. Widziała, jak bada ją spojrzeniem. Począwszy od jej długich nóg,
przez ciało, zatrzymawszy się chwilę na piersiach. Dopiero, gdy spojrzał na jej
twarz, zrozumiał, że został przyłapany na gorącym uczynku. Nie wykazał jednak
ani grama skruchy.
-
Pięknie wyglądasz.
-
Dziękuję.
Oczywiście
Cath starała się zachować pozory i udawać, że żaden komplement nie odwiedzie
jej od tego, co przygotowała dla Jack’a, ale nie wiadomo czemu uśmiechnęła się
do niego, zagryzając dolną wargę.
Na
szczęście, nim zdążyła zrobić coś naprawdę głupiego, co mogłoby zrujnować jej
dalsze szanse, Cloe pojawiła się w gabinecie niosąc na tacy dwie filiżanki
kawy. Postawiła je na biurku i szybko się ulotniła.
Jako,
że zaschło Catherine w gardle, dziewczyna wstała z fotela z zamiarem zabrania
jednej z filiżanek, jednak nim zdążyła się zorientować w sytuacji była już w ramionach
Jack'a.
-
Mówiłem ci, że piętnie wyglądasz?
Naprawdę
Catherine chciała sprawiać wrażenie kobiety, na którą komplementy i urok
osobisty Jack’a Browna nie działają, ale niech go cholera weźmie, zrobiło jej
się gorąco. A jego ręce oplecione wokół jej ciała wcale nie pomagały jej
myśleć.
-
Coś wspominałeś – odpowiedziała, zupełnie nie poznając swojej barwy głosu.
-
Doprawdy?
Jego
głos był niczym pomruk, co sprawiło, że dotąd jeszcze trzymająca się swojego
planu Catherine, porzuciła jakiekolwiek bariery i zarzuciła ręce na jego szyję.
-
Green musiał być zachwycony tą kreacją.
Cath
mogłaby przysiąc, że w jego głosie usłyszała nutkę wrogości, a może nawet
zazdrości, ale mimo wszystko postanowiła to zignorować.
-
Nie wydaje mi się, żeby cokolwiek zauważył – odpowiedziała patrząc prosto w
jego szare oczy, jakby chciała z nich wyczytać prawdziwe intencje tego faceta. Choć
jego spojrzeniu towarzyszył tajemniczy błysk, nie mogła powiedzieć, co on
oznacza.
Szybko
jednak pojęła ten istotny szczegół, gdy ręce Jacka zsunęły się nieco niżej,
zatrzymując się na jej krzyżu, a później na pośladkach. Zachłannym ruchem
przyciągnął ją do siebie.
Trudno
powiedzieć, kogo była to inicjatywa i kto wykonał ten pierwszy krok, ale zaledwie
sekundę później ich usta się spotkały w pełnym pożądania, ale też zachłanności pocałunku.
Jakby byli kochankami, którzy nie widzieli się od wieków.
Usta
Catherine rozdzieliły się by uwolnić jęk zupełnego zachwytu. Zachwytu
spowodowanego pocałunkiem, jak również samym mężczyzną. Jego dotyk był szokujący,
spektakularny, wydawało jej się, iż jest niemal grzechem. Jego ciało było darem,
obiektem uwielbienia i nie mogła nic poradzić na to, że zupełnie zapomniała o
planie działania przedstawionym przez Emmę i Lily, w którym miała trzymać tego
faceta na dystans, a zamiast tego poddała się czarowi Jack’a.
Nagle,
w energicznym ruchu, ale wciąż pełnym zmysłowości i jakimś cudem zupełnie
naturalnym, przesunęli się. Również obrócił ją tak, że znajdowała się do niego
plecami. Przybliżył usta do jej szyi, naznaczając pocałunkami ścieżkę prowadzącą
aż do miejsca za jej uchem.
-
Pragnę cię i twojego ciała – wyszeptał. – Teraz.
Oparła
tył głowy o jego pierś i odwróciła ją w stronę jego szyi, nawet nie próbując stłumić
jęku pożądania. Był absolutnie cudowny i był wszystkim na czym mogła się
skupić. Do czasu, gdy jego jedna z jego rąk przytrzymywała jej biodro, a druga
nie znalazła się na brzuchu. Przez ułamek sekundy poczuła dziwne napięcie w
swoim ciele, gdy jego ręka sunęła niżej i niżej. Aż do uda, by po chwili się
zatrzymać. Podciągając sukienkę do góry dotarł do najbardziej intymnego miejsca
w jej ciele, a ona nie oponowała. Ułożył swoją dłoń na delikatnych majteczkach,
będących jedyną warstwą materiału, która dzieliła go od jej kobiecości.
Jednym przeciągnięciem przesunął swoją dłonią
tak, że teraz nie dzieliła ich już żadna warstwa zbędnej tkaniny. Głęboko westchnęła, gdy jego
palce badały jej płeć. Rozstawiła nieco bardziej nogi, umożliwiając mu śmielsze
ruchy. Otworzyła swoje dłonie, które do tej pory miała zaciśnięte w pięść i
oparła je o brat biurka, lekko się pochylając. Z trudem powstrzymała falę
gorących emocji. Przygryzła swoje usta, tłumiąc tym samym kolejny jęk. Niestety
nie mogła powstrzymać swoich bioder od ruchu. Naprawdę starała się oprzeć temu
pragnieniu, walczyć z nimi. Nie wspominając już, że w momencie, gdy Jack tylko
ją objął zakopała plan Emmy i Lily gdzieś głęboko w ziemi.
Brown być może wyczuł jej chęć oparcia się, bo w następnej chwili pchnął jeden z
palców do jej wnętrza.
Jęknęła.
Tym razem nie było możliwości by zatrzymać w sobie ten dźwięk.
Jego
palec nie wszedł w nią zbyt głęboko, gdyż
nadal pocierał jej płeć ręką. Szarpnęła ochoczo biodrami, przyciskając je do
jego dłoni i palców. Przyjemność była surowa, intensywna i żywa, a on wciąż nie
przestawał, drażnił ją palcami doprowadzając coraz bliżej spełnienia. A
Catherine wciąż nie miała dosyć. Zdawało się, że na tę chwilę całkowicie
pozbyła się zahamowań, tym samym pozbywając się kontroli nad samą sobą.
-
Piękna – szepnął do jej ucha.
Najwyraźniej
tego Catherine potrzebowała, bo jego cudowny głos, wraz z jego palcami, które
nagle zaczęły poruszać się szybciej były znakomitym połączeniem. Połączeniem,
które niespodziewanie dały jej nagłe i mocne uwolnienie. Napięła się i stłumionym
głosem wykrzyczała coś zupełnie niezrozumiałego. Przyjemność całkowicie ją
rozdarła.
Jego
dłoń, która do tej pory spoczywała na jej biodrze, objęła ją w pasie. Po chwili
również na jej tali spoczęła druga ręka.
-
Spokojnie, kochanie.
Catherine
wiedziała, że gdyby nie jego silne ramiona upadłaby. Być może do tego, oprócz
niesamowitego orgazmu, przyczyniło się także ostatnie wypowiedziane przez niego
słowo. Próbowała udawać, że nie zwróciła uwagi, iż nazwał ją „kochaniem”, ale
to było silniejsze od niej.
Nie
wiedziała, w którym momencie oderwała dłonie od blatu biurka, ale nagle
zauważyła, że trzyma je na jego przedramieniu.
-
Dziewczynki z pewnością ucieszyłyby się, gdybyś do nas dołączyła.
Z
początku słowa Jack’a w ogóle do niej nie dotarły, dopiero po chwili zrozumiała
ich sens.
-
Zapraszasz mnie na rodzinne posiedzenie? - zaśmiała się Catherine.
-
Za pół godziny muszę być pod ich szkołą. Zakładam, że chciałabyś się przebrać,
bo bieganie po parku w tej sukience z pewnością zwróciłoby niepotrzebną uwagę. I
nie tylko moją. Jestem pewien, że nie chciałabyś grać tak w piłkę.
-
Grać w piłkę? – powtórzyła z szerokim uśmiechem. Już dawno nie spędzała tak
czasu wolnego.
-
Chodź – zaśmiał się, ciągnąc ją za sobą.
~*~
Catherine
nie miała pojęcia, dlaczego nie czuję się niezręcznie w towarzystwie Jack’a
zaraz po tym, co jego ręka robiła w jej majtkach. Co więcej, podczas jazdy do
jej domu prowadziła z nim ożywioną rozmowę, w które nie było ani grama
niezręczności.
Nie
miała doświadczenia w relacjach damsko-męskich poza łóżkiem, dlatego z ulgą
przyjęła, że przy Jack’u nie czuje się niezręcznie, co zdecydowanie usunęło
kamień z jej serca.
Wbiegła
do swojego mieszkania, momentalnie kierując się do pokoju. Szybko stanęła przy
szafie szukając odpowiednich ciuchów na wycieczkę do parku z trójką dzieci i
ich przystojnym opiekunem, podczas gdy Jack czekał w samochodzie, dając jej
jedynie pięć minut na przebranie się.
-
Pali się, czy co? – zawołała za nią Emma, stając w progu pokoju.
Jej
przyjaciółka miała spędzić dzisiejszy dzień w towarzystwie Lily, która dopiero
wieczorem wybierała się do pracy.
Catherine
szybko ściągnęła z siebie sukienkę, a na jej miejsce włożyła zwykłą koszulkę i
wygodne spodenki.
-
Nie miałaś przypadkiem dzisiaj uwodzić Browna? – zapytała Lily, wyłaniając się
tuż zza Emmy.
-
Właśnie czeka na mnie pod kamienicą, dlatego nie mam czasu na gadanie, dziewczyny.
Lily
i Emma spojrzały po sobie, po czym znowu skierowały swój badawczy wzrok na
Jones.
-
W tym stroju masz zamiar gdzieś wyjść? Co z naszym planem? Miałaś się go
trzymać, Cath! – oburzyła się Harrison.
-
W tym problem, że wasz plan jest do kitu.
Zdecydowanie
nie to spodziewały się usłyszeć, a potwierdzeniem tego mogły być ich oburzone
miny.
-
Żartujesz, prawda? – prychnęła Emma.
-
Nie. Ale powiem wam jedynie, że plan Jack’a, jeśli jakikolwiek oczywiście
posiada, jest znacznie lepszy.
Dziewczyny
roześmiały się.
-
Oczywiście - zaczęła Lily, głosem pełnym drwiny. – A co ten facet ma do
zaoferowania, czego my nie mamy?
Catherine
uśmiechnęła się łobuzerko, po czym spojrzała na swoje przyjaciółki, by po
chwili powiedzieć, coś, czego dawna Catherine Jones w życiu by nie powiedziała:
-
Zwinne palce.
W dniu moich osiemnastych urodzin, w swojego rodzaju prezencie, dodaję 17 rozdział.
Co prawda, wydaje mi się, że czegoś w nim brakuje, ale to już pozostawiam do oceny Wam, moi drodzy czytelnicy. :)
Tak na wstępie to Wszystkiego najlepszego :) dużo weny i jeszcze więcej takich emocjonujących rozdziałów. Nie mogłam się oderwać od niego, było tak hipnotyzujące, że "połykałam" je w całości. Po prostu świetne.
OdpowiedzUsuńJack Brown, cudowny mężczyzna, ale chyba takich na świecie nie ma, albo są już zajęci.. ;d
Pozdrawiam.
/przewrotnosc-losu/
Po pierwsze wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, a po drugie świetny rozdział. Nie spodziewałam się aż takiej akcji w gabinecie Jacka. Jednak wszystko przebiła końcówka. Zauważyłam chyba ze dwie literówki, ale są twoje urodziny, więc można ci to wybaczyć :)
OdpowiedzUsuńAhhhh, osiemnastka - piękna rzecz. Wszystkiego najlepszego ;)
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny i prawie uciekła mi przez ciebie mzk xd spodziewałam się czegoś więcej, szczerze ci powiem, ale jest to jednak biuro i nie mogę wymagac za wiele, prawda? ;> ahhh rodzinne spotkanie się zapowiada! Faceci którzy nie wstydzą się miłości do dzieci są cudowni *w*
Wielki plus dla Jack'a <3
Pozdrawiam i spełnienia marzeń ci życzę ;*
Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje nam! Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje nam. Jeszcze raz, jeszcze raz, niech żyje, żyje nam. Nieeech żyyyjeee naaam! Wszystkiego najlepszego, dużo szczęścia, zdrowia i MIŁOŚCI, pieniędzy,WENY! I wszystkiego, co tylko sobie zażyczysz :) rozdział oczywiście genialny :)
OdpowiedzUsuńNa początku – wszystkiego najlepszego! ; *
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że po ukończeniu pracy nad drugim rozdziałem Caffrey'a, mam szansę poczytać coś równie cudownego. : D
Dziewczyno – jesteś genialna! Scena w gabinecie... No, no, brak mi słów. XD
Już sobie wyobrażam miny dziewczyn, gdy Cath oświadczyła im, że Jack posiada zwinne palce. Gdy to przeczytałam prawie parsknęłam śmiechem.
Wkradło się parę literówek, brak przecinków albo znowu postawienie ich w niepotrzebnych miejscach, ale mniejsza z tym. I tak jest świetnie!
Rozdział rewelacyjny! Tak się zaczytałam, że nawet nie zwracałam uwagi na żadne błędy, dla mnie ich nie ma! :)
OdpowiedzUsuńZ okazji urodzin życzę Ci dużo zdrowia, bo to jest jednak najważniejsze, oby wena i szczęście Ci towarzyszyły co dnia!
Dziękuję za ten wspaniały rozdział! :):*
oo wszystkiego najlepszego ! : )
OdpowiedzUsuńrozdział świetny :D
Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin:)
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Tyle emocji!!
Wszystkiego Najlepszego :D!
OdpowiedzUsuńRozdział ujmujący, nie mogę się doczekać następnego ;)!
wow żartujesz? to jest świetne!
OdpowiedzUsuńsuper że tak szybko dodałaś kolejny :>
mam nadzieję że tak bd zawsze :D
Catherine jest nie do poznania :P
Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin zdrówka szczęścia miłości i spełnienia marzeń:*
p.s. nie wiedziałam że jesteś z mojego rocznika xd
Iwona
(:
OdpowiedzUsuń18 urodziny? WSZYSTKIEGO, WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!!! ZDROWIA, SZCZĘŚCIA NO I WENY ;3
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału, to jak dla mnie niczego mu nie brakuje :) Bardzo mi się podoba, no a szczególnie, zdarzenie w biurze i 'zwinne palce'. Leżę nie wstaję. NIe mogę wyobrazić sobie min Emmy i Lily :D Muszą być piekne! Pozdrawiam.
Wszystkiego Najlepszego, niekończącej się weny i mnóstwa wiernych czytelników :)to tak na wstępnie, no i muszę przyznać, że jak na urodzinową notkę, to przeszłaś samą siebie.
OdpowiedzUsuńChoć myślałam, że będę mieć w tym rozdziale ubaw z planu, jaki wymyśliły Lily z Emmą, to to co tutaj zastałam, sprawiło, że nie było wcale gorzej. Tak to bywa, kiedy dwie osoby chcą wcielić w życie plan uwiedzenia tej drugiej. W rezultacie, która osoba zawsze polegnie. W tym przypadku była to Cath, ale ona raczej nie uznała tego za porażkę. A końcowe "zwinne palce" rozbawiły mnie do granic możliwości.
"Rodzinne" spotkanie w parku? Cóż, czy to nie jest zobowiązujące?
Czekam na kolejny, mam nadzieję, że pojawi się równie szybko jak ten. Jako, że ostatnio jestem w konflikcie z wolnym czasem i praktycznie go nie mam, to staram się tu zaglądać systematycznie. Cieplutko pozdrawiam :)
Wszystkiego Najlepszego! Jesteś naprawdę świetna z niecierpliwością czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego!
OdpowiedzUsuńZaskoczyłaś dzisiaj każdą z nas tym incydentem w biurze! :) i o to chodzi! oby tak dalej!!!
Wszystkiego Najlepszego.!
OdpowiedzUsuńNiczego nie brakuje...rozdzial swietny...nie moge doczekac sie kolejnego...
Życzenia wszystkiego najwspanialszego odemnie ;) nie mam zastrzeżeń, spodziewałam się kolejnych uczuciowych uników, a tu proszę konkret gorąca scena i wprowadzenie bohaterki głębiej w życie prywatne. Oczekuję na kolejne zawirowania ;)
OdpowiedzUsuńtez wczoraj miałam 18:D
OdpowiedzUsuńspełnienia marzeń ! xD
Och!
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego równiez :)
rozdział boski, Jack buduje napięcie że aż mnie ściska ! Och biedna Cath...
pozdr.
Kaamika
Wszystkiego najlepszego!
OdpowiedzUsuńCiekawy rozdział, nic w nim nie brakuje. :)
Gorąco było w tym rozdziale xD Ciekawa jestem, jak potoczy się ich wspólny spacer i czy sytuacja z biura Browna zmieni coś pomiędzy nimi ;)
OdpowiedzUsuńRewelacja , a zakonczenie takie , ze nadal sie usmiecham , czekam na wiecej no i Wszystkiego Najlepszego !! :))
OdpowiedzUsuńOczywiście wszystkiego najlepszego! przepraszam ,że spóxnione;) A co do rozdziału, brak mi słów.Cudowny,wciągający,hipnotyzujący..Wciagnęłam się w to opowiadanie totalnie ;D skończyłam rozdział i od razu powiedziałam sobie" Koniec? ale to juz? no niee". Na prawdę czekam na następny moja droga. Jestem Twoją fanką i poprosze o autograf!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam N.
przepraszam za bledy ale klawiatura mi się zacina :(
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego( spóźnione ale szczere:-D) to po pierwsze:-D a poza to dziewczyno więcej takich cudownych rozdziałów :-D
OdpowiedzUsuńwszystkiego najlepszego. :D
OdpowiedzUsuńpiękny rozdział, to co się stało w Jego biurze po prostu MEEGA. :p
czekam na więcej, pozdrawiam. ;p
Bardzo mi się podoba. Zapraszam też do mnie : http://new-life-a-vampire.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje opowiadanie :) Czytam je już od dłuższego czasu i sama postanowiłam napisać własną historię. Zapraszam na:
OdpowiedzUsuńlove-in-big-city.blogspot.com
Pozdrawiam! :)
Znowu przerywasz w momencie w którym najbardziej się wciągam :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ! Jakoś nie zauważyłam w nim jakiegoś braku jak napisałaś wyżej.
Mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się jak najszybciej :)
A tak w ogóle to wszystkiego najlepszego :)
kiedy nowy ?
OdpowiedzUsuńKochana, wrzucaj nową notkę! Nie znęcaj się nad nami!! :)
OdpowiedzUsuńSpełnienia MARZEŃ!!!! Agnieszka
OdpowiedzUsuńnie mogę doczekać się następnego :D
OdpowiedzUsuńzmiłuj się nad nami !!!!
OdpowiedzUsuńZaraz zabieram się do pracy i mam nadzieję, że uda mi się dodać nowy rozdział jak najszybciej. Bardzo Was przepraszam za to opóźnienie, ale ostatni tydzień był dla mnie męczarnią i okazuje się, że przyszły wcale nie będzie lżejszy. :(
Usuń:(
UsuńKiedy bedzie nowy rozdział ?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
p.s Świetne opowiadanie!
Błagam o nowy rozdział !! ;)
OdpowiedzUsuńW czwartek mam ostatni test w tym tygodniu, więc postaram się wieczorem coś napisać. Jeszcze raz przepraszam za to opóźnienie, ale szkoła daje się we znaki. Postaram się wynagrodzić to Wam w nowym rozdziale treścią.
UsuńPozdrawiam ciepło :)
zgupiec mozna
OdpowiedzUsuńPomału przestanę tu zaglądać :(
OdpowiedzUsuńSpokojnie, rozdział pojawi się już dzisiaj. ;)
Usuńo nareszcie :D o której mniej więcej ?
OdpowiedzUsuńJej w koncu, caly czas wchodze i sprawdzam czy jest :)
OdpowiedzUsuńCzekam i czekam, i czekam... chyba się nie doczekam :( maltretujesz mnie dziewczyno. Chce wiedzieć więcej o Jacka zwinnych palcach!!! :(
OdpowiedzUsuń