„Kocham
cię” - oto słowa, które zniszczyły wszystko, co było dobrego w ich znajomości. Jack
nigdy nie był jakoś szczególnie wylewny. Nie pamiętał nawet, żeby kiedyś
reagował w tak emocjonalny sposób, jednak to, co stało się na weselu,
wskazywało na coś zupełnie innego.
Nie
mógł nawet zrozumieć powodu, dla którego wypowiedział te słowa na głos. Przecież
dobrze znał Catherine. Mimo, że ich znajomość nie miała przesadnie długiego stażu,
zdążył dowiedzieć się o niej wielu istotnych rzeczy. Na przykład, doskonale
wiedział, że panna Jones nie lubi zobowiązań. Na słowo „związek” podkula się,
jakby właśnie dowiedziała się, że dinozaury jednak żyją i zaraz pojawią się
całą ekipą tuż obok. Mógł się więc domyślać, że usłyszenie od faceta „kocham
cię” będzie dla niej czymś znacznie gorszym.
Ale
czy to nie oznaczało przypadkiem, że naprawdę ją kochał? W końcu wystarczyła
jedynie chwila uniesienia, by te słowa padły z jego ust.
Reakcja
Catherine nie była dla niego niespodzianką. Gdyby nie był tak zajęty całowaniem
jej, albo przez sekundę się zastanowił nad tym, co chce powiedzieć, z pewnością
wiedziałby, że dziewczyna ucieknie tak szybko, jak będzie na to pozwalała jej
kondycja. I tak się stało. Chwilę później, gdy już w pełni zrozumiała, że nie
przesłyszała się, a Jack zachował się nad wyraz głupio, Catherine wymyśliła
najbardziej banalną wymówkę, po czym szybko powróciła na wesele. Z tą różnicą,
że zaczęła po prostu unikać Browna. Spędzała czas ze wszystkimi, obtańcowała
chyba każdego kuzyna, a nawet posunęła się do tego, że zagadała Amy na temat
podróży poślubnej, w którą jej siostra miała się udać. Jej ratunkiem okazał się
również dziadek Will, który niezmiernie cieszył się, że jego wnuczka poświęca
mu tyle uwagi, zamiast spędzać czas z jakimś tam biznesmenem. Jednak koło
ratunkowe rzucił dziewczynie również Robbie, z którym Cath rozmawiała stanowczo
za często. Brown niejednokrotnie miał ochotę podejść do nich i może w zbyt
dramatyczny sposób zakończyć ich rozmowę. Nie polubił tego chłopaka.
Oczywiście, za wszelką cenę próbował sobie wmówić, że nie ma to nic wspólnego z
faktem, że tych dwoje łączyła wspólna przeszłość.
Tak
więc, gdy tylko impreza dobiegła końca, Jack odetchnął z ulgą. O niczym tak nie
marzył, jak o powrocie do rodzinnego domu Catherine. Miał ogromną nadzieję, że
przynajmniej tam dziewczyna zgodzi się z nim porozmawiać, a on wyjaśni jej,
dlaczego wypowiedział te dwa idiotyczne słowa. Lub przynajmniej wymyśli jakąś
wymówkę, która pozwoli im wrócić do ich dawnych stosunków.
Jak
się jednak okazało, Catherine nie miała zamiaru z nim rozmawiać. Zaraz po powrocie
zamknęła się w swoim pokoju, uprzednio oznajmiając głośno, że idzie spać. Brown
nie miał więc szans do niej dotrzeć. W końcu, co by powiedział, gdyby dziadek
Will go przyłapał? Nie dość, że próbuje wkraść się do pokoju jego wnuczki, to
jeszcze chce ją obudzić, by urzeczywistnić swoje pragnienia. Nie podlegało dyskusji,
że cała wina spadnie na Jack’a, a jakiekolwiek tłumaczenia, że chciał z nią
jedynie porozmawiać, nie będą brane pod uwagę.
Następnego
dnia sytuacja niewiele się zmieniła. Catherine jedynie zeszła na śniadanie, po
czym szybko powędrowała do swojego pokoju, jakby zapominając, że nie
przyjechała tu sama. Na szczęście babcia Cath, ulitowała się nad Brownem i
zabrała go do ogródka.
-
Co się stało pomiędzy waszą dwójką? – zapytała od razu, gdy tylko zasiedli przy
stole w ogrodzie. Larissa należała do osób, które nie przejmowały się jakimikolwiek grzecznościowymi
wstępami w rozmowach.
Jack
westchnął głęboko. Co właściwie mógł powiedzieć na temat ich sytuacji? Sam nie
był już pewien, czy to on zachował sę głupio, czy może Catherine przesadziła ze
swoją reakcją.
-
Powiedziałem kilka słów za dużo – odpowiedział po chwili. – A dokładnie dwa.
Larissa
uniosła głowę, spoglądając na Jacka ze zdziwieniem wypisanym na twarzy. Jak
widać, domyślenie się wszystkiego zajęło jej jedynie kilka sekund.
-
Cholera.
Zapewne
było to najlepsze podsumowanie całej sprawy. Nawet zawsze wygadana babcia nie
posiliła się na bardziej rozbudowaną reakcję.
Jednak
po chwili, ku wielkiemu zaskoczeniu Jacka, Larissa zaśmiała się cicho.
-
Nie da się jej nie kochać, prawda?
Być
może było to pytanie retoryczne, ale Jack momentalnie zaczął się zastanawiać
nad odpowiedzią. Fakty mówiły same za siebie. Od momentu, kiedy spotkał
Catherine, nie mógł ukryć swojego zainteresowania jej osobą. Jedynie sama Cath
uciekała od jakichkolwiek bliższych relacji, jakie kiedykolwiek mogłyby ich
łączyć. Brown po woli zaczynał mieć tego wszystkiego dość. Kilka godzin temu
doszedł do pewnego wniosku, który zresztą bezmyślnie wypowiedział na głos,
jednak to nie wydawało się mieć dla Catherine jakiegokolwiek znaczenia. Dziewczyna
po raz kolejny uciekała.
Miał
wielką ochotę, by postawić jej ultimatum. Powiedzieć „masz ostatnią szansę,
zdecyduj się w końcu, czego chcesz”. Tyle, że nie potrafił. Wiedział, że
zrobiłby to tylko wtedy, gdy miałbym pewność, że ją dobrze wykorzysta.
Miłość ma przecież różne definicje, każdy
z nas smakuje ją nieco inaczej. Jack miał za sobą pewne doświadczenie z
kobietami, jednak żadnej z nich tak naprawdę nie kochał. Miał nawet żonę, ale
mało kto wiedział, że ich związek nawet na początku nie opierał się na uczuciu.
Wszystko było niczym kiepsko wyreżyserowany film.
Ostatnim razem Brown, czuł się w
podobny sposób, co przy Catherine, w liceum. Był wtedy, co prawda,
niedoświadczonym nastolatkiem, nic nie wiedzącym o świcie. Teraz, miał już za
sobą lata doświadczenia, jednak nigdy nie przypuszczał, że jakakolwiek kobieta
może stanąć w centrum jego zainteresowania, tak jak zrobiła to Catherine. Tyle,
że panna Jones tego nie doceniała. Co więcej, ona nawet tego nie zauważała.
Czy aby nie nadszedł właśnie czas,
kiedy trzeba w końcu wybrać między tym co dobre, a tym co łatwe? Jack zdawał
się poznać już odpowiedź na to pytanie. Pozostawało mu więc tylko czekać na
decyzję drugiej strony.
-
Jack, kochanie, ona zawsze taka była – kontynuowała Larissa. – Choć ludzie
otwierali do niej szeroko ramiona, Cath zawsze myślała o najgorszym. To przez
jej mamę. Tak myślę. Catherine miała wtedy zaledwie pięć lat. Nie potrafiła
zrozumieć, dlaczego osoba, którą kocha najbardziej na świcie, zostawia ją i odchodzi
nawet nie oglądając się za siebie. Zawsze szukała winy w sobie. Istna głupota.
-
Ale przed państwem się otworzyła.
-
Znam ją od ponad dwudziestu lat i nie pozostawiłam jej żadnego wyboru –
powiedziała, śmiejąc się.
Po
chwili rozejrzała się wokół siebie, jakby sprawdzając, czy nikt inny nie słucha
ich rozmowy.
-
Z Catherine trzeba ostro. Jak pozostawisz jej za duży wybór, nie będziesz miał
łatwo – wyznała. – Ale nie usłyszałeś tego ode mnie.
Jack
uśmiechnął się delikatnie.
-
Oczywiście.
Nie
minęła chwila, jak z domu wyłoniła się Catherine. Nawet na odległość Jack mógł
z łatwością poznać, że dziewczyna wciąż nie jest w dobrym humorze. Nieco
dziwiło go zachowanie Cath. Nie rozumiał, dlaczego tak rozpamiętuje jego słowa,
zamiast udawać, że nic się nie stało, a „kocham cię” było jedynie idiotycznym
wygłupem, z którego w przyszłości będą mogli się śmiać. A może Catherine tak
naprawdę nie chciała o niczym zapominać?
Jones
wolnym krokiem zbliżyła się do stolika w ogrodzie, przy którym siedział Jack z
jej babcią.
Nie
mając zamiaru wchodzić z Jack’iem w żadne rozmowy, skierowała się jedynie do Larissy.
-
Babciu, zaraz po obiedzie wyjeżdżamy...
Wiem, wiem, jest okropnie krótki i w sumie za dużo się w nim nie dzieje, ALE... gdy tylko pojawi się pod tym postem 45 komentarzy (tak, liczba nieco podskoczyła
w górę) dodam nowy rozdział. ;)
Tymczasem zmykam do kuchni coś zjeść, bo obiecałam sobie, że nie odejdę od komputera dopóki nie skończę pisać tego rozdziału. :D
Buziaki!
masz racje stanowczo za krotki ;)
OdpowiedzUsuńEhhh, no prawda, że rozdział za krótki.
OdpowiedzUsuńSpecjalnie trzymasz nas w niepewności? ;>
Notka trochę nijaka, ale mam nadzieja, że kolejna będzie lepsza.
Pozdrawiam ;)
uwielbiam to opowiadanie *.*
OdpowiedzUsuńjuż nie mnie się doczekać następnego rozdziału :D :D
dawaj następny! cudownie piszesz ♥
OdpowiedzUsuńW końcu moja droga! Wróciłam wczoraj i mam co sobie poczytać! Ludzie komentować! Ale już!
OdpowiedzUsuńIzi (-:
Trochę za krótki.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego.
Pozdrawiam :)
Pięknie jak zwykle, niech ten Jack się pozbiera i przerzuci Jones przez ramię, zabierajac do sypialni gdzie siłą wymusi na niej związek, najlepiej po przez łóżko!
OdpowiedzUsuńCzyli, że jak 45 komentarzy i next
OdpowiedzUsuń?
czemu Cath odrzuca miłość?! nie mogę :/ czekam na kolejny! :D
OdpowiedzUsuńDopiero osiem! Ludzie czyta cię ponad 200, zostawicie komentarze łajzy, wy!
OdpowiedzUsuńDokładnie, już szybciutko ma za chwilę wskoczyć 45! ;)
UsuńZgadzam się z Anią i z tobą samą, zdecydowanie z krótki!
OdpowiedzUsuńMagdA
Cóż, po części ją rozumiem ja też mam problemy z zaangażowaniem, a taki Jack piekielnie przestraszyłby mnie swoją propozycją, a no cóż może się przełamie ;)
OdpowiedzUsuńTakie pytanie mniej więcej na ile rozdziałów szacujesz to powiadanie?
OdpowiedzUsuńDopiero 13?! Jestem niecierpliwcem i się nie doczekam. Zlituj się autorko :<
OdpowiedzUsuńDołączam się do próśb o nowy rozdział. Mimo,że to przeczytania Twojego opowiadania skusiło mnie to,że poniekąd jest podobne do "50 odcieni",ale jak dla mnie bardziej prawdziwe.
OdpowiedzUsuńHej a kiedy nowy w When i was your man?
OdpowiedzUsuńJeszcze w tym tygodniu. :)
UsuńWłaśnie a propos tych 50 odcieni greya, to ta książka dotyczy bardziej bdsm i tej relacji, twoje opowiadanie do tego nie nawiązuje
OdpowiedzUsuńAle tu chyba chodzi o ich relacje w sensie uczuciową, no i bogaty facet, apodyktyczny i taki tam i dziewczyna trochę bardziej zagubiona i uboższa, przynajmniej ja to tak odbieram
UsuńTrzymasz w niepewności i napięciu :<
OdpowiedzUsuńKrótki,ale boski rozdział :)
OdpowiedzUsuńSerio chcesz się bawić w ilość komentarzy? Nie potrzebujesz tego.
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału krótki ale świetny ;)
Rozdzial swietny :) Czekam na kolejna czesc.
OdpowiedzUsuńKrótki ale jak zwykle dobry.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać nowego rozdziału. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńProsimy o więcej:)
OdpowiedzUsuńFajny rozdzial,szkoda tylko ze taki krotki :/
OdpowiedzUsuńCiekawe,co Catherine powie Jack'owi,jak juz beda rozmawiac...
Uwielbiam cie <3
OdpowiedzUsuńPisz dalej!
OdpowiedzUsuńRozdział naprawdę świetny. ;* ale krótki :(
OdpowiedzUsuńUwielbiam twoje opowiadania pisz dalej! Błagam!
OdpowiedzUsuńMimo wszystko sądzę, że ta sytuacja może bardziej ich do siebie zbliżyć niż oddalić ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze 13 kom, no damy radę ;)
Pozdrawiam!
Julka.
Oczywiście rozdział świetny, tylko tak jak większość zauważyła bardzo krótki. Mam nadzieję, że następny będzie dłuższy:)
OdpowiedzUsuńNiech się Catherine w końcu ogarnie :)
OdpowiedzUsuńjeszcze 11 !!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńProszę o następny:)
OdpowiedzUsuńooooo:)
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze! Niech Brown postawi jej ultimatum. Kurcze. Ona sama nie wie czego chce.
OdpowiedzUsuńJeny co z tą dziewczyną???Niech się obudzi!
OdpowiedzUsuńJeszcze kilka!
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam z zapartym tchem. W nadziei ze nagle coś się wydarzy, ze Cath zrobi coś konkretnego, ale niestety. Jesteś okrutna :D czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :) pozdrawiam i życzę dalszej weny na pisanie :)
OdpowiedzUsuńJack powinien postawić na swoim :D
OdpowiedzUsuńCzekam na następny ! :)
OdpowiedzUsuńJeszcze dwa!
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy rozumiem Cath. Z jednej strony tak. A z drugiej... jest tak uparta...!
OdpowiedzUsuńWyjeżdżają? To oznacza że będą sami w samochodzie przez dłuższy czas i będą mogli porozmawiać! Czy to oznacza, że będą mogli sobie coś wreszcie wyjaśnić?
OdpowiedzUsuńjuz jest 47 chce rozdział !!!!!!! :P
OdpowiedzUsuńJasna sprawa! Rozdział, naturalnie, jest w trakcie produkcji (a właściwie już przy jej końcu). Dajcie mi chwilę, a obiecuję, że jeszcze dzisiaj go dodam. ;)
UsuńZaczyna mnie denerwować ta dziewczyna. Mega ciacho za nią gania a ona co?sorry, ale w realnym świecie mało która z nas by się tak twardo trzymała!
OdpowiedzUsuńPrawda! Ja już przy prologu byłabym jego. :P A tu 29 rozdział, a Catherine ciągnie gra w kotka i myszkę. :D
Usuńszczerze to musze powiedziec ze uwielbiam grac w kotka i myszke wiec od razu bym nie była jego :P
Usuńrozdział jest świetny :)
OdpowiedzUsuńżałuję tylko, że jest taki krótki i jest tak mało scen z Cath i Brownem .
dawaj nn ! ;D
Kuku!
OdpowiedzUsuńCatherine! Gdzzzieee jesteś i mam nadzieję, że napiszesz rozdział gdzie rzeczywiście dojdzie do konfrontacji bez mamnoszenia!
OdpowiedzUsuńRozdział za minutę :)
UsuńAle z Cath dzieciak... nie mogę... dorośnij kobieto! nie jesteś rozkapryszoną nastolatką! mega ciacho wyznało Ci miłość, a Ty uciekasz jak mysz do dziury!
OdpowiedzUsuńsuper jak zawsze z reszta!!!! :D
OdpowiedzUsuń/mireczka_91