Czasem
trudno jest nam zachować pozory. Szczególnie wtedy, kiedy z całych sił chcemy
wykrzyczeć swojemu towarzyszowi, jak bardzo dany pomysł nam się nie podoba.
Wiedząc jednak, że nie skończy się to dla nas dobrze, milkniemy. Kiwamy głową z
wymuszonym uśmiechem i choć nie zgadzamy się z drugą osobą, odchodzimy z
uniesioną głową.
Tym
razem Catherine była zmuszona postąpić w podobny sposób. Sam fakt, że Jack
wcześniej nie powiedział jej o tym, iż miał kiedyś żonę zdecydowanie jej się
nie podobał. Nie mogła go jednak o to obwiniać, w końcu mężczyzna także nie
wiedział o niej zbyt wiele. Sporą dawkę informacji zatrzymała dla siebie i ani
jej się śniło puszczać parę z ust. Dlatego też z uśmiechem na twarzy ucięła
sobie krótką pogawędkę z Michelle, choć w głowie dopisała kobietę do listy o
pięknym nagłówku „wróg”. Nie żeby Michelle była niemiłą, czy też po prostu
wredną osobą. Wręcz przeciwnie. Była radosna, a na jej twarzy malował się
szeroki uśmiech. Raczyła swoich towarzyszy śmiesznymi żartami, które jedynie
potwierdzały, że kiedyś była z Jackiem bardzo blisko. I właśnie to doprowadzało
Catherine do szału. Michelle byłą zbyt doskonała. Znaczyło to również, że
idealnie pasowała do Browna.
Ku
zaskoczeniu Jones, po spotkaniu ze swoją byłą żoną Jack nagle stał się mało
rozmowny. Nie musiała nawet czekać, aż wystawa obrazów dobiegnie końca, gdyż
Brown postanowił zmyć się wcześniej. Razem wsiedli do samochodu, by mężczyzna
mógł odwieźć Catherine do domu. Oczywiście, gdyby ktoś miał jakiekolwiek
wątpliwości, jechali w zupełnej ciszy. Dopiero, gdy już znaleźli się pod
odpowiednią kamienicą Jack podjął rozmowę. Niestety nie taką, jakiej Catherine
się spodziewała.
-
Zaproponował mi przyjaźń – oznajmiła Jones zasiadając przy jednym z niewielu
wolnych stolików w kawiarni. Miała niewiele czasu na pogawędkę z Lily, gdyż
zaraz po przerwie na lunch musiała wracać do redakcji i zająć się
przepisywaniem umów.
Lily
usadowiła się na miejscu naprzeciwko dziewczyny mimowolnie się krzywiąc.
-
Typowy facet – prychnęła Harrison. – Zaliczy i myśli, że wszystko jakoś się
ułoży.
-
Ale my jeszcze tego nie robiliśmy – powiedziała cicho Catherine.
Lily
uniosła wysoko brwi najwyraźniej zaskoczona słowami dziewczyny.
-
Cath, zdajesz sobie sprawę, że przyłapałam was wczoraj w kuchni? Gdybym weszła
minutę później, byłoby naprawdę niezręcznie. Facet zdecydowanie chciał cię
zaliczyć i to jak najszybciej. A teraz mi mówisz, że wy jeszcze ani razu nie
uprawialiście sek....
Catherine
szybkim ruchem zasłoniła swojej towarzyszce usta dłonią, nie chcąc by dokończyła to zdanie.
-
Jesteśmy w miejscu publicznym – upomniała ją zabierając swoją dłoń.
-
I co z tego?
Jones
pokręciła głową z dezaprobatą sięgając po swoją kawę i upiła z niej mały łyk.
-
To wszystko przez jego żonę – burknęła niezadowolona, gdyż momentalnie przed
oczami pojawiła jej się wizja idealnej Michelle Ander w objęciach Jacka Browna.
-
Byłą żonę – poprawiła ją Lily. – Nie dramatyzuj, Cath. Z tego co powiedziałaś,
Brown nie ucieszył się na jej widok. Może masz jeszcze cień szansy, by wrócić
do gry i zaliczyć swojego księcia.
Catherine
westchnęła. Nie wiedziała, dlaczego tak właściwie rozdmuchuje tę sprawę. W
końcu to ona przez cały czas uciekała od tego faceta, twierdząc, że nie jest
dla niej odpowiedni. Albo, że to ona nie jest odpowiednia dla niego. Jak kto
woli. Niemniej jednak, w pogotowiu trzymała nogę na hamulcu, by w odpowiednim
momencie go przycisnąć. Dlaczego więc teraz narzekała, że Jack odsunął się od
niej proponując jedynie przyjaźń?
-
Co dokładnie powiedział? – zapytała Lily, widząc minę swojej koleżanki.
-
Że mnie lubi – zaczęła Catherine. – I że najlepiej będzie, jeśli zostaniemy
przyjaciółmi, bo podoba mu się nasza znajomość.
Lily
skrzywiła się, jakby właśnie zjadła coś niedobrego.
-
Skoro winy nie możemy zrzucić na fatalny seks, oznacza to tylko jedno. Musisz
słabo całować, Cath.
Jones
prychnęła całkowicie odrzucając taką możliwość. Jednak badawczy wzrok Lily
Harrison sprawił, że zaczęła się nad tym zastanawiać.
- Tak myślisz? – zapytała, mimowolnie dotykając swoich ust.
Lily
wzruszyła ramionami, po czym sięgnęła po zamówioną przez siebie kawę.
Przez
następne piętnaście minut dziewczyny zupełnie zmieniły temat, zaczynając
rozmawiać o tym, co zamierzają zrobić z wnętrzem swojego mieszkania, by nadać
mu odpowiedni wygląd. Catherine przez ten czas odkąd przyjechała do Atlanty
zdołała przyzwyczaić się do wybuchowego charakteru Lily i jej szalonych
pomysłów. Co więcej, zawiązała się między nimi pewna więź, którą można było
nazwać początkiem dobrej przyjaźni.
-
Zamówię kawę na wynos dla Lucasa – powiedziała Catherine, gdy wstały od swojego
stolika. Na powrót znalazły się w kolejce do kasy.
-
Oczywiście, Jack, będę tam. Wydaje mi się jednak, że odrobinę przesadzasz –
odezwał się mężczyzna stojący przed nimi. – Ale czy ja coś mówię? Widzimy się
więc w Wisterii o dwudziestej. Jesteś moim dłużnikiem.
Mężczyzna
schował telefon do kieszeni spodni z głębokim westchnięciem. Zaledwie sekundę
później kobieta stojąca przed nim odebrała swoje zamówienie zwalniając kolejkę.
Facet zadarł głowę do góry jeszcze raz rozglądając się po wywieszonej na
ścianie tabliczce z ofertą kawiarni.
-
Podwójna latte – oznajmił.
Dokładnie
w tym samym momencie Catherine zrozumiała, kim jest mężczyzna stojący przed
nią.
-
To Felix Hewson – szepnęła do ucha Lily, nie chcąc, by delikwent przed nimi
usłyszał cokolwiek. – Ten przyjaciel, który był z Jackiem na siłowni.
-
Och, faktycznie – westchnęła Lily z podstępnym uśmiechem.
Zanim
jednak Cath zdołała powiedzieć swojej koleżance, że jest to odpowiedni moment,
by szybko opuścić kawiarnię i wymknąć się niezauważone, Lily przystąpiła do
akcji.
-
Catherine, myślisz, że druga kawa tego dnia mi nie zaszkodzi? Nie chciałabym
mieć potem problemów ze snem.
-
Co ty wyprawiasz? – syknęła szatynka.
-
Jones! Słuchasz mnie?
Mężczyzna
odwrócił się od niechcenia, jakby po prostu sprawdzał, jak długa jest kolejka. Bądź
też był zgorszony faktem, że kobieta za nim ma zamiar rozmawiać tak głośno w
publicznym miejscu. Niespodziewanie jednak na twarzy mężczyzny zawitał uśmiech.
-
Catherine Jones? – zapytał z szerokim uśmiechem.
Dziewczyna
przytaknęła głową, wiedząc, że jak tylko się stąd wydostaną udusi Lily własnymi
rękoma, choćby miała przez to skończyć w więzieniu.
-
Felix – odpowiedziała starając się przywołać na twarz przyjacielski uśmiech. –
Pamiętasz Lily?
-
Oczywiście. Jakbym mógł zapomnieć?
Lily
wydawała się być całkowicie oczarowana mężczyzną.
-
Przerwa na lunch? – zagaiła.
-
Tak, niestety muszę już wracać do pracy – wyznał, po czym odebrał od kasjerki
swoją kawę na wynos. – Może kiedyś jeszcze na siebie wpadniemy – powiedział,
jednak wydawał się zwracać jedynie do Lily.
-
Mam taką nadzieję – odpowiedziała uwodzicielsko.
Po
chwili grzecznościowej konwersacji Felixa już nie było, jednak podstępny
uśmiech z twarzy Lily nie zniknął.
-
To nie wróży nic dobrego – oznajmiła zrezygnowana Catherine, nie wiedząc, czego
powinna się spodziewać po swojej współlokatorce.
-
Mam plan – wyznała Harrison.
-
Tego właśnie się obawiałam.
-
Daj spokój, Cath. Ten plan zagwarantuje ci coś ponad przyjaźń z Brownem.
Catherine
założyła ręce na biodra, wiedząc, że pomoc w zwabieniu Jacka do jej łóżka nie
jest jedyną intencją panny Harrison.
-
Słyszałaś Felixa? Spotyka się z jakimś Jackiem o dwudziestej w Wisterii. Jak
wielu Jacków może znać? Tak więc, całkowicie przypadkowo znajdziemy się w tym
samym miejscu, o tym samym czasie. Równie przypadkowo dasz mu do zrozumienia,
że zdecydowanie chcesz czegoś więcej niż przyjaźń, a przynajmniej przez
najbliższą noc.
Catherine
westchnęła.
-
Zgaduję, że ty w tym czasie zajmiesz się Felixem.
Lily
klasnęła podekscytowana w dłonie.
-
Czyż on nie jest uroczy?
Jones
pokręciła głową z dezaprobatą, zastanawiając się, gdzie popełniła błąd. Jakim
cudem dała się w to wszystko wplątać?
~*~
Każdy
plan ma swoje wady. Lily Harrison uważała się jednak z urodzoną intrygantkę,
dlatego wszystko miała dokładnie przemyślane, by wykluczyć prawdopodobieństwo
jakiejkolwiek pomyłki. Dziewczyny musiały pojawić się w restauracji trochę
później niż dwójka mężczyzn i zupełnie nie rozglądając się po lokalu zająć
wolne miejsca. Do tego zachowywać się naturalnie, jak gdyby nie przyszły tu specjalnie
dla nich, aby zwrócić ich uwagę i, jakby nie było, uwieść.
Usiadłby
na stołkach barowych czekając, aż jeden ze stolików się zwolni. Był późny
wieczór, więc większość miejsc było zajętych. Można powiedzieć, że dostały się
tutaj cudem. Cudem, którym była Lily.
Dziewczyna w zupełnie naturalny sposób, jakby to było jej codziennością,
wmówiła pracownikowi restauracji, że brak jej nazwiska przy rezerwacji stolika
jest błędem lokalu i jeśli nie zostanie to natychmiast naprawione, ona
porozmawia z jego przełożonym. Młody mężczyzna wydawał się tak przerażony
konfrontacją ze swoim szefem, więc bez dalszych sprzeciwów wpuścił je do
środka.
Zamówiły
sobie po drinku, po czym zaczęły rozmawiać, jakby nie widziały się od wieków. Niestety
jedyną rozluźnioną osobą była Lily, dlatego jeden drink Catherine momentalnie
zamienił się w dwa następne.
-
Dobrze, już czas – powiedziała Catherine z niezadowoleniem. – Rozejrzę się
dyskretnie. Jeśli go nie będzie, idziemy stąd.
Prawdę
mówiąc, Catherine od początku miała nadzieję, że Jack zrezygnuje z kolacji i
jakimś cudem zostanie w domu, tym samym uwalniając ją od tego niezręcznego spotkania.
Mimo, że kilka razy próbowała się wykręcić od przyjścia do lokalu, Lily uparcie
twierdziła, że jest to najlepsze rozwiązanie zarówno dla Catherine, jak i dla
jej życia intymnego. Lily nie chciała słuchać żadnych sprzeciwów.
Cath
niby od niechcenia spojrzała w głąb lokalu. Dopiero jednak po chwili dostrzegła
słój cel. Był tu. Przez cały ten czas siedział w oddalonym o kilka metrów
stoliku. Co więcej, patrzył prosto na nią. Tyle że na jego twarzy nie malował
się uśmiech. Patrzył na nią, jakby chciał przejrzeć na wylot. Jednak to nie
wzrok Jacka był dla Catherine problemem. Przy stoliku nie siedział jedynie jego
przyjaciel Felix. Była z nim również Michelle Ander. Chyba nie istniało na tym
świecie nic, co bardziej mogło zepsuć Catherine ten wieczór.
-
Lily, musimy wyjść – oznajmiła od razu.
-
Nie ma ich? – zapytała zrozpaczona Harrison. – Może przyszłyśmy za późno?
-
Nie w tym problem.
Lily
zmarszczyła brwi kręcąc się niespokojnie na krześle. Dopiero jednak po chwili
zdecydowała się odwrócić.
-
Zakładam, że to jest powód waszej przyjaźni – prychnęła, na powrót patrząc na
Catherine.
Jones
wzruszyła ramionami.
-
Czas się zbierać.
-
W porządku. Pójdę tylko do toalety, a ty dopij swojego drinka – powiedziała Lily
z rezygnacją w głosie. Zdecydowanie nie tak zaplanowała dzisiejszy wieczór.
Catherine
niczym grzeczna dziewczynka sięgnęła po swoją szklankę i dopiła resztkę
alkoholu. W tym samym momencie na jej ramieniu pojawiła się dłoń.
-
Catherine?
Dziewczyna
momentalnie się odwróciła spoglądając na nowo przybyłego.
-
Harry! – powiedziała zaskoczona.
Przy
niej stał jeden z pracowników redakcji. Harry pracował w dziale graficznym i
Catherine już nie raz miała okazję zamienić z mężczyzną kilka słów. Z reguły były
to grzecznościowe rozmowy, jednak to wystarczyło by Jones mogła się
zorientować, że Harry definitywnie do niej startuje. Ostatnim razem widziała go
na bankiecie, zaraz przed tym, jak Jack niespodziewanie znalazł się tuż obok
niej, po czym odciągnął od mężczyzny i zabrał do swojego mieszkania. Harry był
przystojnym facetem i miał dobre poczucie humoru, które z pewnością odpowiadało
Cath.
-
To ci dopiero niespodzianka – zagadnął. - Parzyłaś tu sama?
-
Jestem z koleżanką. Zaraz wychodzimy.
-
Ja też się zbieram. Spotkałem się wcześniej z moją siostrą, ale musiała mnie
zostawić, by zwolnić nianię do domu. Zostałem więc sam.
Ostatnie
zdanie zdecydowanie było wyraźną propozycją skierowaną pod adresem Catherine. Najwyraźniej
jednak Harry wybrał idealny moment, gdyż inny facet, świadomie, czy też nie,
dzisiaj odstawił Cath na boczny tor.
-
Masz może ochotę na drinka? – zagadnęła Catherine. - Nie jestem jeszcze zbyt
dobrze zaznajomiona z Atlantą, ale znam pewien przytulny lokal niedaleko mojego
domu. Może tam pojedziemy?
Harry
wydawał się nie posiadać z radości. Nim jednak zdążył odpowiedzieć obok nich
pojawiła się trzecia postać.
Jack
zdecydowanie planował spędzić ten wieczór w domu. W planach miał obejrzeć mecz
futbolu amerykańskiego. A jedynym towarzyszem miał być Sammy – jego pies. Ewentualnie
zimne piwo. Niestety ingerencja jego byłej żony wywróciła to wszystko do góry
nogami. Dodatkowo, w momencie, gdy myślał, iż spokojnie przetrwa ten wieczór, w
restauracji pojawiła się Catherine z tym szerokim uśmiechem na twarzy. Żeby
tego było mało, mężczyzna, którego wcześniej widział już przy Catherine na
bankiecie definitywnie dobrze bawił się w towarzystwie Jones. I choć Jack siłą
woli próbował usunąć rękę tego faceta, znajdującą się na ramieniu dziewczyny,
ta ani drgnęła.
-
Przepraszam was na chwilę – powiedział do Felixa i Michelle, całkowicie pochłoniętych
rozmową, po czym wstał od stołu kierując się w stronę radosnej dwójki.
-
Panno Jones – zagadnął bez najmniejszego skrępowania. – Jak miło panią widzieć.
Catherine
nie wydawała się być szczególnie zaskoczona jego przyjściem. Albo przynajmniej
dobrze grała niewzruszoną. Skinęła w jego stronę głową, nie siląc się na żadną
odpowiedź.
-
Panie Brown – odezwał się Harry, najwyraźniej dobrze zorientowany w tym, kim
jest nowo przybyły mężczyzna.
Jack
spojrzał na niego wyczekująco.
-
Harry Thomas – wyjaśnił szybko. – Pracuję w redakcji razem z Catherine…
Brown
przeniósł swoje spojrzenie na Cath spodziewając się jakiekolwiek reakcji z jej
strony, jednak dziewczyna wciąż wydawała się niewzruszona.
-
Właśnie wychodziliśmy – powiedziała po dłuższej chwili. – Miło było pana tu
spotkać, panie Brown – dodała, po czym spojrzała na Harrego z serdecznym
uśmiechem. – Poinformuję moją koleżankę o naszych planach. Spotkamy się przed
restauracją.
I
jak gdyby nigdy nic, odeszła. Jack doskonale zdawał sobie sprawę, że jakimś
cudem Catherine jest na niego obrażona, jednak nie wiedział dlaczego. Przecież
dobrze się zachował podchodząc, by się przywitać, prawda?
-
Miło było pana poznać, panie Brown – powiedział Harry spinając głowa na
pożegnanie.
-
Chwileczkę – zawołał Jack.
Harry
momentalnie się zatrzymał spoglądając prosto na swojego rozmówce całkowicie
zaskoczony, że ten podjął dalszą rozmowę.
-
Dobrze znasz pannę Jones?
-
Pracujemy razem – odparł Harry, nieco zaskoczony tym pytaniem. – Co prawda, w zupełnie
innych działach, więc rzadko się widujemy.
-
Świetnie – odpowiedział krótko Jack, po czym zrobił krok w stronę mężczyzny, by
stanąć odrobinę bliżej. – Postaraj się więc trzymać na swoim piętrze. Chyba nie
muszę panu przypominać, że mój brat jest
właścicielem redakcji. W sumie, jako inwestor mam też sporo do powiedzenia a propos
pracowników. Nie chciałbym więc stwierdzić, że firmie potrzebne są cięcia
budżetowe.
Harry
zmarszczył brwi.
-
Grozi mi pan?
-
Skąd. – Jack zaśmiał się beztrosko. – Mówię jedynie, żeby więcej pańska ręka
nie znalazła się na ramieniu tej kobiety. Ani gdziekolwiek indziej. Proszę to potraktować
jako koleżeńską radę, panie Thomas.
Harry
przez chwilę wpatrywał się w Browna oniemiały, niezdolny do wypowiedzenia
jakiegokolwiek sensownego zdania.
-
Proszę mi wybaczyć, muszę wracać do swoich znajomych.
Zaledwie
moment później Jack siedział już przy stoliku tuż obok Felixa i Michelle,
zabawiając swoich towarzyszy luźną rozmową. Mogłoby się zdawać, że konwersacja,
która odbył przed chwilą z Catherine i jej znajomym nie miała miejsca. Jednak
nic bardziej mylnego, gdyż Brown nie mógł przestać myśleć o tym, czy Harry
Thomas weźmie sobie do serca jego słowa. Gdyby jednak tego nie zrobił, Jack był
gotowy wywiązać się z danej mężczyźnie obietnicy.
Uwielbiam uwielbiam Twoje Opowiadanie!!! Czekam naprawde z wielka niecierpliwoscia na kolejny!
OdpowiedzUsuń:)
Dum dum dum duuuum.
OdpowiedzUsuń1)Nareszcie Jones, zaczęła robić jakieś kroki w stosunku do Jack'a, nareszcie!
2)Dlaczego do jasnej cholery on się zrobił taki potulny z początku? No - zaproponował mi przyjaźń - myślałam, że padnę.
Eh. Rozdział mi się podobał, jak zwykle z resztą.
Pozdrawiam ;)
no no Jack ma dziwne podejście, tu przyjaźń, tu odstrasza adoratora...ciekawie się robi;) a najbardziej że Cath postanowiła w końcu ruszyć się i ...oj bedzie się działo ;)
OdpowiedzUsuńK.
Oh, Nie rozumiem Cie Jack! Co mu chodzi po głowie? "zostańmy przyjaciółmi? Kto to wymyślił, bo jakoś nie brzmi jak Brown. Za to Lilz jest po prostu nie do przebicia! Te jej idealne plany :3
OdpowiedzUsuńswietne.:D
OdpowiedzUsuńkolejne cudenko. Przez to opowiadanie jestem skazana na nieprzygotowania w szkole...
OdpowiedzUsuńNiestety ja też! ;D
UsuńNo nie, ale z niego jest pies ogrodnika :) mam nadzieje, że w kolejnym rozdziale coś się wyjaśni. Czekam z niecierpliwością :)
OdpowiedzUsuńCoraz Ciekawiej:D nasz Pan Jack robi sie zazdrosny:D
OdpowiedzUsuńCóż za niedosyt odczuwam! Kiedy kolejny rozdział?
OdpowiedzUsuńJak ten facet mnie wkurza!!!! Mógłby się jasno określić!!
OdpowiedzUsuńNo nie powiem, Jack mnie zdenerwował. :/
OdpowiedzUsuńcały czas trzyma w napięciu ! Ty to masz talent :D masakra...ale adrenalina..każde kolejne zdanie lepsze od poprzedniego ;) z niecierpliwością czekam na kolejne części i mam nadzieję że jak najszybciej się pojawia :))))
OdpowiedzUsuńOj tak! Dzisiaj jestem w pełni usatysfakcjonowana.
OdpowiedzUsuńCo jak co, ale Cath wpadła w sidła Browna, jak śliwka w kompot. Zakochała się po uszy i niech nie próbuje zaprzeczać, bo i tak nie uwierzę. Już ja wiem swoje. Genialne zagranie Lily, spowodowało pojawienie się iście kobiecej natury Cath na czele z zazdrością. Och, Jones już mnie chyba bardziej nie zaskoczy :) Uwielbiam tę kobietę.
Z kolei pan Brown albo jest głupi albo głupiego udaje. Którąkolwiek opcję wybiorę i tak nie zrozumiem jego toku myślenia. Czy on naprawdę nie domyśla się o co chodzi?!?!?! Najpierw rozpala żądze w Cath, daje jej nadzieję, a później... porzuca. Boże, co za dureń. No bo co jak co, ale innego określenia nie potrafię wymyślić. I choć uważam, ze Cath postąpiła dobrze wzbudzając w nim zazdrość, to mam obawy, że z Brownem nie można żartować. Jego groźba względem Thomasa przestraszyła nawet mnie, jednak nie chciałabym być w skórze Jacka, gdy Cath się o tym wszystkim dowie. Wtedy to dopiero jej złość wskoczy na najwyższy level :) Och, jak ja bym chciała tutaj zobaczyć ostrą wymianę słów, zakończoną oczywiście jeszcze ostrzejszym seksem. I coś mi się zdaje, że przy następnym spotkaniu Jones vs. Brown, polecą iskry. Już się nie mogę doczekać :)
Cieplutko pozdrawiam :)
W takim razie bardzo się cieszę!
UsuńNowy rozdział postaram się dodać w ciągu dwóch dni. Nie będę zdradzać zbyt wiele, żeby nie psuć niespodzianki, ale (!) mam nadzieję, że z iskier w rozdziale piętnastym będziesz zadowolona.
Pozdrawiam! :)
Świetne, naprawdę świetne! Widać, że Cath jest zazdrosna. I to z wzajemnością. Lubię Jacka, ale czasami nie mogę go zrozumieć. Pewnie dlatego, że jest facetem. Uwielbiam też Lily i jej pomysły. Z rozdziału na rozdział robi się coraz ciekawiej.
OdpowiedzUsuńBrown i przyjaźń? to nie pasuje do siebie :D Czekam na dalszy ciąg :D
OdpowiedzUsuńJackowi chyba odwaliło. Najpierw mówi "zostańmy przyjaciółmi", a później jest zazdrosny i grozi biednemu Harry'emu. Nie rozumiem tego kolesia. Ale Catherine też jest zazdrosna. Oni są stworzeni dla siebie. Za to Lily jest super. Te jej pomysły.. :)
OdpowiedzUsuńCzekam na NN
Pozdrawiam
Chcemy więcej :D
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział. ;) Jack mnie zaskoczył tą przyjaźnią ale później ta zazdrość no no..
OdpowiedzUsuńczekam niecierpliwie na następny rozdział. ;)
Świetnie napisany rozdział, mam nadzieję, że kolejny pojawi się już niebawem, ponieważ nie mogę się doczekać! Życzę więcej weny i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńHej
OdpowiedzUsuńPowinnaś umieszczać informację kiedy pojawi się kolejny rodział, abym nie zaglądała codziennie co godzinę:)
Trochę pies ogrodnika z P.Brown'a... sam nie zje i drugiemu nie da :P
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny odcinek
Aga
Już czekam z zapartym tchem na ciąg dalszy
OdpowiedzUsuńświetny
OdpowiedzUsuńChyba się uzależniłam od Twojego bloga...Wchodzę tutaj codziennie, by sprawdzić czy nie pojawił się może nowy odcinek!
OdpowiedzUsuńKiedy możemy spodziewać się kolejnej części?:-)
pozdrowienia!
Ola
Cieszy mnie to niezmiernie! :) Nowy rozdział postaram się dodać wciągu dwóch dni.
UsuńPozdrawiam! :)
Dziękuję za odpowiedź!
Usuń:)
Przesiąknięta panami: Greyem, Crossem, zespołem Sinnersów i tym podobnymi bohaterami książek niewysokich lotów, aczkolwiek o dość wciągającej fabule (no cóż chyba prawie każda kobieta marzy o cudownym romansie, a jeśli nic ciekawego nie ma na horyzoncie warto posilić się książkami) trafiam tu, na Twojego bloga i muszę przyznać, że mi się tutaj spodobało :) Ciekawa historia, fajne dialogi i dziękować Bogu, nie przespali się ze sobą po 1 czy 2 rozdziale. W 14 po prostu się zakochałam, nie dość, że prawie spadłam z fotela gdy Jack zaproponował jej przyjaźń, to chwilę później rozpływałam się gdy główny bohater odkrył przed nami stronę zazdrośnika!
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci, że przed maturą mogę oderwać się od rzeczywistości chociaż na chwilkę :) Cóż więcej? Czekam na 15, może zdradzisz kiedy się pojawi ?
Cieszę się, że mój blog Ci się spodobał. Szczerze powiedziawszy trochę wzoruję się na wymienionych przez Ciebie (i wielu innych z tego typu książek) bohaterach. Co więcej, próbowałam nawet w jakiś pokręcony sposób ich połączyć, zebrać w całość, ale niestety nie jest to proste.
UsuńKiedy pojawi się następny rozdział? Nie mam pojęcia. Spróbuję dzisiaj go napisać i jak najszybciej dodać, ale nie znam dokładnej daty.
Pozdrawiam!
PS! Cieszę się, że moje opowiadanie jest dla Ciebie lekkim oderwaniem się od stresu (i ogromu nauki!) związanego z maturą. Oczywiście, życzę powodzenia w maju i trzymam kciuki!
podoba mi się taka Catherine :D
OdpowiedzUsuńCzytam, sprawdzam regularnie czy coś nowego nie wskoczyło :))) Bardzo fajne zwroty akcji a ten odcinek trzymał w napięciu ;) Oby tak dalej i czekam na więcej :))) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJak moje oczy są głodne nowego rozdziału, gdyż czytanie podręcznika od chemii, biologii oraz gegry i różnych notatek jest męczące, a że jutro rozpoczynają się testy, to... masakra xD najlepiej się jakoś odciążyć, miłym rozdziałem, którego nie ma xD, ale cóż człowiek to człowiek. xD
OdpowiedzUsuńdłuższy komentarz napiszę kiedy indziej, ponieważ pisze teraz z telefonu ._.
całuje i życzę weny. ;*
Uuuu...zazdrosny, zazdrosny, zazdrosny ^^ Fajnie, ale...dlaczego do cholery zaproponował jej tylko "przyjaźń" ? Ja wiedziałam, po prostu czułam, że już jakoś wykombinujesz, żeby jednak trochę zagmatwać ich relacje -,- No nic...mam cichą nadzieję, że Harry NIE zastosuje się do ostrzeżenia Browna. Tak będzie...ciekawiej ;) Czekam na nexta! ;)
OdpowiedzUsuńOj kobieto, rozwalasz system. Nowy rozdział - nowy obrót spraw! Dlaczego ludzi trzymasz w niepewności? ;) Daj nowy rozdział:***
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że po tym okropnym, pechowym dla mnie dniu (który się jeszcze nie skończył)zlitujesz się nade mną i całą resztą Twoich wiernych czytelników i dodasz dzisiaj 15 rozdział. :)
OdpowiedzUsuńChciałabym umilić Ci, jak i reszcie czytelników ten wieczór, ale niestety nie dam rady. Jutro mam zaliczenie z łaciny oraz fizykę do nauczenia, a jak wiadomo nikt za mnie tego nie zrobi. Jutro postaram się napisać brakującą część rozdziału i dodać. Przepraszam za to opóźnienie, ale szkoła daje się we znaki. :(
UsuńPozdrawiam ciepło :)
Skoro tak, to trzymam za Ciebie kciuki, reszta czytelników z pewnością też :) Czekam zatem cierpliwie i pozdrawiam gorąco :)
UsuńNie chcę cię poganiać, czy też wywierać na tobie presji, ale...
OdpowiedzUsuńNoż Cholera NO! Doczekać się nie mogę .
Ja czekam i czekam ;D
OdpowiedzUsuńbłaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaagam dodaj kolejny rozdział !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńKiedy, kiedy, kiedy...? Mam nadzieje że przynajmniej w piątek masz dla nas czas;)
OdpowiedzUsuńzlituj się nad nami i dodaj już nowy : )
OdpowiedzUsuńkiedy, kiedy, kiedy się pojawi 15 rozdział :)?!
OdpowiedzUsuńDajcie mi 15 minut. ;PP
Usuńto pójde się wykompac :P to może juz bedzie :P
UsuńAż mi się oczy zaświeciły;)
OdpowiedzUsuń