Jack Brown z pewnością nie należał
do cierpliwych osób. Zawsze dostawał to, czego chciał i prawdę mówiąc,
przyzwyczaił się do tego. Miał ogromną władzę. Był za siebie odpowiedzialny, a
pieniądze, jakie zarabiał dawały mu ogromną siłę, także nad ludźmi. Tymczasem,
siedziała przed nim kobieta, nad którą nie miał żadnej władzy. Nie mógł jej
kontrolować. Nie rozumiał nawet z czym się to wiązało, gdyż doskonale wiedział, że
mógłby ją usidlić na wiele sposobów. Pracowała w firmie jego brata, co ułatwiało
mu grę. Tyle, że wciąż nie miał nad nią dostatecznej przewagi. Catherine nadal
mu odmawiała, była do niego wrogo nastawiona, unikała go. To wszystko
sprawiało, że pragnął jej jeszcze bardziej.
Dodatkowo, siedziała naprzeciw niego
kosząc swoim wyglądem. Wysokie szpilki wydłużały jej nogi i z trudem
powstrzymywał wszelkie erotyczne myśli. Biała bluzka z dekoltem również
pobudzała jego wyobraźnię, jednak Cath wydawała się całkowicie tego nie
zauważać.
- Catherine, zadałem ci pytanie –
oznajmił, starając się brzmieć spokojnie, choć od środka go rozdzierało.
Dlaczego nie mogła udzielić mu odpowiedzi na jedno, proste pytanie? Może gdyby
zapytał o pogodę, nie czułby teraz takiej frustracji, kiedy odpowiadała mu
cisza? Jak miał odebrać to milczenie? Czyżby się z kimś spotykała? I dlaczego,
do diabła, myśl o tym go złościła?
- Myślę, że to nie jest pańska
sprawa, panie Brown. Jeśli pan wybaczy, chciałabym już wrócić do pracy.
Jack z pewnością nie przyjmował
odmowy.
-
Zarezerwowałem dla nas stolik w 4th & Swift.
Czyżby zmiana taktyki?
-
Nie jestem zainteresowana.
Jack
wstał zza swojego biurka, opierając dłonie na jego blacie i pochylając się w
stronę Catherine.
-
Jesteś. Widzę to w twoich oczach.
Szatynka
otworzyła już buzię, by zaprotestować, ale równie szybko zrezygnowała.
Zamiast tego podjęła zupełnie inną grę.
-
Co dokładnie w nich widzisz, Jack?
Umyślnie
użyła jego imienia, doskonale zdając sobie sprawę, że zrobiła to po raz
pierwszy. Reakcja Browna potwierdziła jedynie to, że on także zdawał sobie z
tego sprawę.
-
Odbiorę cię przed ósmą. Podaj mi adres.
-
Myślisz, że sama nie trafię?
Jack
zacisnął usta niezadowolony, że dziewczyna niczego mu nie ułatwia.
-
W jak wielu kwestiach zamierzasz się ze mną jeszcze kłócić? – Zapytał, nie
spuszczając z niej wzroku. Jego przenikliwe szare oczy wpatrywały się w nią
nieustannie, sprawiając, że całe jej ciało drżało. Skąd taka moc w jednym spojrzeniu?
Catherine
uniosła lewą rękę, spoglądając na tarczę zegarka.
-
Naprawdę muszę już iść – oznajmiła wstając. Za wszelką cenę starała się unikać
patrzenia w jego stronę.
-
Rozumiem więc, że nie muszę zostawiać panu tej teczki.
Jack
uśmiechnął się tajemniczo.
-
Nie zniósł bym myśli, że pokonała pani taką drogę nie zostawiając tych
dokumentów u mnie. W wolnej chwili je przejrzę i z pewnością odniosę. Osobiście.
Catherine
próbowała powstrzymać nagłe myśli, które zawitały w jej głowie i z pewnością
próbowała także nie traktować słów Browna, jako obietnicy.
-
Naturalnie.
-
Odprowadzę cię – oznajmił spokojnym głosem, po czym przeszedł przez gabinet
otwierając drzwi przed dziewczyną. Gdy tylko przekroczyła próg podążył za nią i
delikatnym, a mimo to stanowczym ruchem złapał jej łokieć, prowadząc korytarzem
w stronę windy. Ciepło, jakie rozlało się po ciele Cath było uderzające. Czuła,
jak kolana się pod nią uginają i resztkami sił powstrzymywała się od upadku,
chociaż w jej głowie rodziło się mnóstwo najróżniejszych scenariuszy. Wyobrażała
sobie, jak upada, a Jack Brown otacza ją swoim ramieniem, starając się zapewnić
ochronę. Na szczęście, jej myśli zostały w porę przerwane, w momencie gdy
przeszli obok biurka jasnowłosej recepcjonistki, z którą Catherine wcześniej rozmawiała.
Na dziewczynę spadło nagłe poczucie dumy. Choć wydawało się to niedorzeczne,
chciała pokazać zarozumiałej kobiecie, że naprawdę była umówiona z Jackiem.
-
Widzimy się o ósmej – oznajmił, gdy minęli masywne biurko i stanęli przy
drzwiach windy, a on nacisnął przycisk, by przywołać ją na odpowiednie piętro. –
Nie każ mi długo czekać, Catherine.
Dziewczyna niechętnie uwolniła łokieć z jego uścisku, po czym wyciągnęła w jego stronę
dłoń, chcąc pożegnać się z mężczyzną w oficjalny sposób.
-
Do widzenia, panie Brown.
Ujął
jej rękę, zatrzymując przez długą chwilę w uścisku. Kciukiem delikatnie masował
wierzch jej dłoni, ani na sekundę nie spuszczając z jej twarzy swojego
przenikliwego spojrzenia.
Na
szczęście rozległo się charakterystyczne piknięcie, a drzwi windy się
rozsunęły. Catherine momentalnie spojrzała na puste pomieszczenie, a potem na
Jacka, który wydawał się myśleć dokładnie o tym samym, co ona.
-
Do zobaczenia, Catherine – oznajmił spokojnie, delikatnie wykrzywiając usta w
tajemniczym uśmiechu. Dziewczyna uwolniła dłoń z jego uścisku, po czym weszła
do windy, klikając jeden z przycisków i
stając naprzeciwko mężczyzny w bezpiecznej odległości.
-
Do zobaczenia, Jack – powiedziała, a na zaakcentowanie jej słów drzwi windy się
zamknęły.
~*~
Czasami
pochłonięci chwilą kompletnie nie zdajemy sobie sprawy z tego, co mówimy i na
co się zgadzamy. Szczególnie, gdy rozmówcą jest osoba, która wydaje się
ucieleśnieniem wszystkich naszych pokus. Catherine naprawdę zaczęła żałować, że
nie wykazała większego oporu i usilnie nie pokazywała, że nie jest
zainteresowana. Może teraz nie musiałaby się kłopotać wymyślaniem najróżniejszych
wymówek? Tak czy owak, prawda była taka, że była zainteresowana Jackiem Brownem. Z tym
nie mogła wygrać. Coś ciągnęło ją do tego mężczyzny i nie mogła temu
zaprzeczać. Z drugiej strony nie mogła dopuścić, by sprawy między nimi posunęły
się dalej. Jack nie był mężczyzną dla niej, co do tego była przekonana.
Jedno
było pewne. Była na tyle zdesperowana, że musiała poprosić kogoś o pomoc. Tym
kimś okazała się dziewczyna, której szalone pomysły jakoś do tej pory do Cath nie
przemawiały. Lily, jej zakręcona współlokatorka, wbrew pozorom okazała się być
bardzo pomocna. W końcu, Harrison była specjalistką od mężczyzn. Mogłaby zostać
nową bohaterką „Seksu w wielkim mieście”. Może zaginioną siostrą Samanthy?
-
Powtórz – zażądała Lily zakładając ręce na biodra. Z pewnością zrobiłaby
karierę, jako nauczycielka. Chłopcy uczyliby się chętniej, by zostać przez nią nagrodzeni.
Albo wręcz przeciwnie, jedyne o czym mogliby myśleć, to o spędzeniu czasu w
kozie?
-
Może po prostu zadzwonię do jego biura i powiem sekretarce, że odwołuję
dzisiejsze spotkanie z powodu grypy? Ona mu to przekaże i nie będziemy musieli
spędzać razem czasu na niezręcznej kolacji.
Harrison
westchnęła głęboko.
-
Widziałam twojego faceta tylko jeden raz i to spotkanie trwało może jakąś
minutę. Na szczęście jedna minuta wystarczyła, bym mogła zauważyć jedną, dość
znaczącą rzecz. Cath, czy ten mężczyzna wygląda ci na kogoś, kto się poddaje?
Słuszna
uwaga.
-
On nie jest moim facetem – burknęła pod nosem Jones.
Lily
wywróciła teatralnie oczyma.
-
Czy naprawdę z całej mojej wypowiedzi zwróciłaś uwagę tylko na tę kwestię?
Catherine
z westchnieniem opadła na kanapę, przyciągając kolana do siebie i oplatając je
ramieniem. Za to jej współlokatorka podjęła jeszcze jedną próbę.
-
Powtórzę plan jeszcze raz, więc musisz się skupić. Przychodzisz na kolację ubrana w zabójczą kieckę i te imponująco wysokie szpilki, które dodają kilka
centymetrów twoim i tak długim nogom. Zachowujesz się jak urocza, niewinna
dziewczyna, którą nawiasem mówiąc jesteś, jedynie twoje ciało z nim flirtuje.
Zakładasz nogę na nogę, zagryzasz wargi i bawisz się włosami. Wodzisz faceta na
pokuszenie. Sprawiasz, że jedyne o czym będzie mógł myśleć, to dobranie się do
ciebie. Ale kiedy odwiezie cię do domu, dajesz mu jedynie całusa w policzek i znikniesz.
Gdy zadzwoni - nie odbierzesz. A gdy już się nad nim zlitujesz i to zrobisz,
podnosisz słuchawkę mówiąc imię jakiegoś innego faceta. To doprowadzi go do
szaleństwa.
Catherine
pokiwała głową analizując kolejno każdy punkt planu.
-
W porządku. Mam tylko jedno pytanie. Po co to wszystko?
Lily
przeczesała dłonią swoje ciemne włosy, starając się zdusić przekleństwo.
-
Jesteś najgorszą uczennicą, jaką kiedykolwiek dane mi było szkolić.
-
Po prostu nie rozumiem celu tego wszystkiego.
-
Nie musisz nic rozumieć. On leci na ciebie, ty lecisz na niego. Pobaw się nim.
Catherine
zagryzła wargę, zastanawiając się, czy przy tym mężczyźnie będzie miała
wystarczająco dużo siły, by zrealizować te wszystkie punkty. Nie była taka jak
Lily, nie miała żadnego doświadczenia w tych sprawach. Dodatkowo, w grę
wchodził Jack Brown, więc sprawa podwójnie się komplikowała. Ale czymże jest
zabawa bez ryzyka?
-
Pomóż mi z sukienką. Zdaje się, że dwoje może grać w tę grę.
Lily
uśmiechnęła się szeroko i klasnęła w dłonie, usatysfakcjonowana
reakcją koleżanki.
-
Bierzmy się do roboty.
Chyba jestem pierwsza :D Robi się co raz ciekawiej, nie mogę doczekać się kolejnego spotkania Catherine i Jacka. Mam nadzieję, że nie ulegnie mu zbyt szybko i trochę się nim pobawi. Poza tym uwielbiam takich pewnych siebie facetów jak Pan Jack Brown :D Pisz szybko kolejną część!
OdpowiedzUsuńU mnie też pojawiła się nowa część, zapraszam i pozdrawiam :)
Nie umawiałabym się z nim. Jest w nim coś niepokojącego... Ale podoba mi się pomysł Lily. Tylko mam nieodparte wrażenie, że jednak wszystko potoczy się inaczej. Byleby Cath nie wylądowała z nim w łóżku:)
OdpowiedzUsuńCzytałam z uśmiechem, doprawdy! Cieszę się, że Cath się zgodziła, bo czuję, że na tej kolacji stanie się coś - nie wiem co :D
OdpowiedzUsuńW końcu Jack Brown to nie jest zwykły facet, to ktoś, kto może mieć każdą, a chce właśnie ją - Catherine Jones. I to jest najlepsze w tym wszystkim ;>
Liczę tylko, że Cath nie prześpi się z Brownem, ale będzie się nim trochę bawić - tak, jak to sugeruje Lily ;>
Pozdrawiam ;>
bkk-szukajac-szczescia
Coś mi się wydaje, że w następnym rozdziale będzie się działo, wróć, ja to wiem!!! I szczerze nie mogę się tego doczekać.
OdpowiedzUsuńMoja wyobraźnia stworzyła już kilka scenariuszy tego ci mogłyby się wydarzyć. Tak czy inaczej, choć jestem wielką fanką Cath i jej silnej woli, mam wrażenie, że to właśnie ona polegnie, choć chyba "ulegnie" zabrzmi tutaj zdecydowanie lepiej. Wiadomo, Jack bez walki się nie podda, za to Cath pokaże się z zupełnie innej strony.
Chcę więcej. Mam nadzieję, że następnym rozdziałem zrehabilitujesz się Nam na ten króciutki dzisiaj. Trzymam Cię za słowo :>
Zdecydowanie czuję niedosyt - za krotki rozdział;) nie mogę się doczekać kolejnego, szkoda że częściej nie publikujesz
OdpowiedzUsuńJak dla mnie bomba :) poproszę o więcej zdecydowanie więcej!!:D
OdpowiedzUsuńKońcówka super i w ogóle cała ta relacja pomiędzy nimi ;) Czekam na tę ich kolację z niecierpliwością.
OdpowiedzUsuńNo wiesz, jak mogła tak skończyć przed tą kolacją? ;)
OdpowiedzUsuńNie mogę się już doczekać ich kolejnego spotkania. Swoją drogą z Cath niezła zawodniczka, skoro potrafi oprzeć się takiemu Jackowi :D A Lily chyba wreszcie na coś się przydała :D Teraz to Jack już będzie bliski ostatniej fazy obsesji połączonej z dzikim obłędem. A, tak już schodząc na ziemię, rozdział bardzo udany :D
Pozdrawiam serdecznie.
Hej! Nadrobiłam zaległości u Ciebie i przeczytałam wszystko :D
OdpowiedzUsuńStrasznie to wciąga. Mam pytanie, czy pisząc, opierasz sie na jakiejs ksiazce/filmie? :D
Ja dopiero zaczynam, ale zapraszam na:
http://www.diirty-miind.blogspot.com/
Akcja coraz ciekawsza, opowiadanie coraz bardziej się rozkręca. Szczerze przyznam, że urzekła mnie ta historia i nie mogę się doczekać tego, co będzie dalej! Pan Brown jest naprawdę ciekawym osobnikiem, z pewnością przyciągającym. Oby tak dalej.
OdpowiedzUsuńZapraszam do czytania mojego bloga:
http://nasze-wizje-dotykaly-nieba.blogspot.com/
Pozdrawiam! : )
oo Lily dała świetną rade Catherine ! :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieje,że uda jej sie zrealizowac ten plan i nie ulegnie tak szybko Jackowi choć domyślam się,że bedzie to trudne !
Czekam na rozdział o wyczekiwanej kolacji :)
Przechodzą ze sobą na Ty? Waaa.. wchodzą w kolejny etap, haha! xD Rozdział świetny, genialny iiii normalnie bezbłędny...a przynajmniej ja znów błędu nie wyłapałam ;) Czekam na NN ;***
OdpowiedzUsuńSuper, uwielbiam twojego bloga. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział i mam nadzieje że będzie dłuższy i szybko go dodasz ;)
OdpowiedzUsuńOczywiście świetnie napisany rozdział. Szkoda tylko, że taki krótki. Nie mogę się doczekać ich kolacji. Ciekawe czy Catherine ulegnie Jackowi. Oczekuje nowego rozdziału, który mam nadzieje będzie dłuższy niż ten.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny.
Kocham Lily. Oficjalnie mogę to przyznać xD Zachowuje się jak moja przyjaciółka - ekspertka we wszystkim. Nasze gołąbeczki nareszcie przeszły na "ty". Dość długo musisałam na to czekać.
OdpowiedzUsuńPowiedz mi, że Cath w przyszłości odbierze telefon i wymówi imię innego faceta, proszę <3
Rozdział cudowny, tylko zdecydowanie za krótki!
Pozdrawiam ;)
PS. Znalazło się o dziwo kilka błędów, lecz jak przeczytasz tekst jeszcze raz, z pewnością je wyłapiesz ;)
Uwielbiam Lily, może faktycznie jest nieco szalona, ale mimo wszystko jej pozytywna energia potrafi się człowiekowi udzielić ;D Rady udzielone jej koleżance na pewno się sprawdzą. Jack oszaleje, kiedy ktoś będzie igrał z nim w taki sposób. Swoją drogą jestem naprawdę w szoku, że ostatecznie Cath przystała na jego propozycję. Chciała się wykręcić, owszem, jednakże z góry wiadomo, że pan Brown bardzo ją pociąga. Nie mogę się doczekać ich wspólnej kolacji, naprawdę. To będzie fantastyczna scena :D
OdpowiedzUsuńNareszcie nadrobiłam zaległości ;) Pomysł Lily jest ciekawy... Tylko czy Catherine zechce go wykorzystać ;)
OdpowiedzUsuńŚwietne! Już nie mogę się doczekać spotkania Jacka i Cath. Jestem ciekawa czy Catherine będzie się trzymała planu Lily. Z niecierpliwością czekam na cd.
OdpowiedzUsuńhttp://strazniczkajasmine.blog.pl/
[spam]
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie na mojego bloga.
Opowiada on o dwóch dziewczynach niemających
łatwo w życiu, dlatego też sięgają po narkotyki,
a ich problemy stają się jeszcze większe.
Mile widziany komentarz ^ ^
http://kazdy-moment-jest-odpowiedni.blogspot.com/
Cześć. Jest nieźle! :D Ale dopiero co zaczęłam czytać, choć już się wkręciłam.
OdpowiedzUsuńZapraszam także na moje opowiadania:
http://wild-as-human.blogspot.com/
A ja mam nadzieję na gorący romans!:D Może jestem mało oryginalna, ale liczę na to;) Opowiadanie świetne! Czekam na dalsze rozdziały!
OdpowiedzUsuńhttp://malymikrokamidocelu.blogspot.com/