Podobno
człowieka poznaje się po tym, jak znosi porażki. Zapewne więc, nie powinniśmy się
skarżyć na własne losy, by chociażby stwarzać przed innymi pozory.
Jednak
spójrzmy na to inaczej. W końcu od czego mamy przyjaciół? Spędzenie z nimi
czasu w barze z dużą ilością alkoholu pod ręką przecież nie jest zbrodnią. A
fakt, że przy okazji rozwiązuje nam się język i opowiadamy kilka szczegółów nie
czyni z nas słabych ludzi. Prawda?
- Nie zrobił tego! – wykrzyknęła Lily,
po czym otworzyła szeroko usta rozglądając się po twarzach swoich towarzyszek,
jakby szukając potwierdzenia.
No
cóż, tak już jest, że w sytuacjach „stresowych” lub bądź co bądź po porażce znacznie chętniej chodzimy do różnych lokali, albo wyjmujemy coś z własnego barku,
mając nadzieję na szybkie zapomnienie. Szkoda tylko, że alkohol nie powoduje
takiej amnezji, jakiej zapewne byśmy chcieli.
Tak
czy inaczej, zaraz po tym, kiedy Jack zakończył picie swojej herbaty i opuścił mieszkanie
Catherine, dziewczyna wykonała jeden ratunkowy telefon. Jako, że jej najlepsza
przyjaciółka w tym czasie popijała drinka z współlokatorką Cath, panna Jones w
mgnieniu oka udała się do pobliskiego baru na spotkanie koleżankom.
Historia
o braku zabezpieczenia została opowiedziana zaraz po tym, jak Catherine wypiła
swoją kolejkę. Albo dwie. Kto by liczył?
-
Zrobił – jęknęła Cath, zabierając kolejnego drinka swojej przyjaciółce. – A miał
przy tym taką niewinną minę.
-
Idiota! – pisnęła Lily, niezwykle mocno przeżywając całą sytuację. Być może
dlatego, że w trzymanej przez niej szklance nie znajdowała się oranżada, a jej
ulubiony drink – podwójny.
-
Nie przejmuj się, Cath. To nie koniec świata. Zresztą, jestem pewna, że prędzej
czy później, facet zjawi się pod twoimi drzwiami – powiedziała Emma.
-
To ty rozdajesz karty – dodała Lily, uderzając dłonią w blat stołu, dla
zaakcentowania mocy swojej wypowiedzi.
-
Gdybym faktycznie je rozdawała, już dawno miałabym etap „łóżko” za sobą.
Catherine
nie zwykła przejmować się sprawami damsko-męskimi. Zawsze odrzucała je na bok, stwierdzając,
że na wszystko ma czas. Oczywiście, tym razem sprawa prezentowała się nieco
inaczej. W końcu pragnęła kogoś, kogo nie mogła mieć.
-
Co mam zrobić? – westchnęła zrezygnowana Jones.
Lily
nachyliła się nad stołem i przysunęła rękę do ust, jakby zaraz miała zdradzić
dziewczynom wielki sekret. Zabawne, że teraz zachciało jej się dyskrecji, skoro
przez jej wcześniejsze krzyki już zapewne cały bar wiedział o sytuacji
Catherine.
-
Rozładuj napięcie – wyszeptała.
-
Jak?
-
Jak to jak? – pisnęła oburzona Lily. –
Seksem!
Emma
klasnęła w dłonie.
-
Znajdź go i zrób to, co miałaś w planach. Jeśli i tym razem się nie uda, to
wina Browna. Facet być może jest uszkodzony. Wada produktu i te sprawy…
-
Nie wiem, czy powinnam – zawahała się Catherine, dopijając drinka. – No wiecie o
co mi chodzi…
-
Doskonale cię rozumiem – westchnęła Lily.
-
Naprawdę?
-
Nie! Oszalałaś? Masz do dyspozycji gorącego faceta, a ty zamiast grzać łóżko to
siedzisz z nami. Zupełna głupota!
-
Zgadzam się – wtrąciła Emma. – Myślisz o wykwintnej uczcie, a on chce po prostu
nasycić głód. Dlatego, mając do dyspozycji te wszystkie wymyśle potrawy bierz
się do roboty i go nakarm. A przede wszystkim nasyć siebie.
-
Czy wszystko musi się kręcić wokół jedzenia? – zapytała Lily, zdecydowanie zbyt
pijana, by wychwycić jakąkolwiek metaforę. – Nie może go po prostu przelecieć? Od
razu ma być kurą domową?
Zdecydowanie
nie był to najlepszy dzień, aby się z nimi dogadać. Jednak najwyraźniej to nie
było potrzebne Catherine by dojść do pewnego, bardzo prostego wniosku.
Chciała
mieć go całego. Przegrana nie wchodziła w grę.
~*~
Jack
z racji tego, że zrobił sobie kilka dni wolnego, krzątał się po domu nie mając,
co ze sobą zrobić. Obiecał sobie, że nieco odpocznie od pracy i zajmie czymś
innym swoje myśli, jednak po latach spędzonych za biurkiem nie było to takie proste.
Nie pamiętał kiedy ostatnio był na urlopie. Jeżeli już gdzieś wyjeżdżał to
tylko w sprawach służbowych. Oczywiście, udawało mu się wtedy zobaczyć trochę
świata, jednak nie zmieniało to faktu, że już dawno tak naprawdę nie odpoczął. Sam
nie wiedział, co skłoniło go do skreślenia wszystkich planów na ten tydzień i
zastąpieniem ich wielką pustką. Być może chciał spędzić trochę czasu z
dzieciakami, jednak robił to w każdy weekend. Zresztą w tygodniu dzieciaki
chodziły do szkoły i miały wiele innych obowiązków, więc nie musiał się martwić
o zapełnienie im wolnego czasu.
Rozłożył
się wygodniej na kanapie spoglądając w stronę szklanki wypełnionej whisky, wdzięczny,
że teraz nie musi zajmować się kontrolowaniem swoich pracowników.
Niespodziewanie
jednak usłyszał dzwonek do drzwi.
Pewny,
że to nie kto inny, jak Felix, który postanowił się z nim jeszcze dzisiaj
zobaczyć, Jack wstał z kanapy kierując się do drzwi wejściowych. Otworzył je z niezbyt
zadowoloną miną, jednak widok zza progu zdecydowanie mile go zaskoczył.
-
Catherine.
-
Jack – zawtórowała, uśmiechając się szeroko. – Wpuścisz mnie do środka, czy
będziemy tak stać wymieniając się grzecznościami?
Jack
uśmiechnął się nieznacznie. Otworzył szerzej drzwi, zapraszając dziewczynę do
środka.
-
Wszystko w porządku? – zapytał, śledząc wzrokiem Catherine.
Czy
było w porządku? Zdecydowanie nie. Po pierwsze, sam fakt, że zdobyła się na
odwagę, by przyjechać do Jack’a dziwił samą Catherine, jednak zdawała sobie
sprawę, że jeśli nie sięgnie po to, czego pragnie nigdy nie wygra. Za drugą
sprawę można było wziąć to, że już zapomniała, jak ten facet na nią działa. A z
pewnością kilka wcześniej wypitych drinków nie było najlepszym pomysłem w
zetknięciu z Brownem.
Zupełnie
zapominając o jakimkolwiek planie działania podeszła do mężczyzny. Stanęła
przed nim zadzierając głowę do góry, by móc spojrzeć na jego przystojną twarz.
Pamiętała
jego zapach - męski, nieco ostry. Przede wszystkim jednak pamiętała jego usta.
Nikt nie całował jej tak wcześniej. Nigdy. Najpierw delikatnie, chociaż nie nieśmiało.
O, zdecydowanie nie. Pamiętała jak mocno ją trzymał, a jego twarde ciało
naciskało na nią sprawiając, że kolana drżały, a serce mocniej biło.
Wszystko
to było przyczyną tego, że przy nim czuła się kompletna. I to dzięki temu jednemu
mężczyźnie. Jednemu niewiarygodnie przystojnemu mężczyźnie, który w niedługim
czasie stanął w centrum jej zainteresowania. Dlatego musiała zrobić wszystko,
by powrócić do dawnego życia i stać się Catherine, która nie potrzebowała
mężczyzny, by czuć się spełniona. Musiała więc zakończyć tę sprawę.
-
Kochaj się ze mną – szepnęła.
Brownowi
widocznie nie trzeba było drugi raz powtarzać. Zresztą, zapewne czekał na ten
moment tak samo długo, jak Catherine. A może nawet dłużej?
Owinął
ręce wokół jej pasa i przyciągnął ją blisko siebie, by pozbyć się zbędnych
centymetrów, które stały pomiędzy nimi.
Dał
jej chwilę, żeby się do niego przyzwyczaiła, odprężyła. A potem ją pocałował.
Jego usta były idealne. Dokładnie takie, jak je zapamiętała. Może nawet lepsze.
Jego ciepły, mokry język dotykał jej warg. Momentalnie westchnęła, a on
wykorzystał okazję, żeby zanurzyć język głębiej w jej ustach.
Dotykał
jej pupy, ocierał się piersią o jej piersi. Wiedziała, że Jack chce rozpakować
ją jak jakiś tajemniczy podarunek, zobaczyć, co jest w środku. A kiedy będzie
ją już miał nagą i otwartą, wyciągnie z niej całe to powolne, gotujące się
seksualne napięcie i zabierze ją daleko stąd. I tylko tego w tej chwili
pragnęła.
Mocno
złapał ją za pośladki i uniósł. Nie wiedziała, w którym momencie przekroczyli
próg jego sypialni. Odzyskała na chwilę świadomość, gdy poczuła pod sobą
chłodną pościel.
Jack
położył się nad nią, jednak zamiast kontynuować pocałunki lub jakiekolwiek
czułości, patrzył jej prosto w oczy.
- Poproś - szepnął, uśmiechając się nieznacznie.
Zacisnęła
zęby, czując, że lada chwila i dostanie to, czego pragnie. Uniosła biodra, domagając
się, żeby zrobił swoje.
-
Proszę…
Dotknął
ustami jej warg i głęboko wsunął między nie swój język, a w międzyczasie zaczął
ściągać z niej niepotrzebne ubrania. Widocznie tę sztukę opanował do perfekcji,
gdyż już chwilę późnej Catherine leżała pod nim w samej bieliźnie. Dokładnie tak,
jak skończyli wcześniej, tyle że poprzednio znajdowali się w jej łóżku. Teraz
mogła jedynie się modlić, aby Jack tym razem nie przestawał i dokończył to, co
zaczął.
I
chwilę później się o tym przekonała, gdy jego dłoń spoczęła na jej majtkach,
delikatnie drażniąc jej intymne miejsce. Jego dotyk był szokujący, wydawał się
niemal grzechem. Jęknęła zniecierpliwiona.
Po
chwili spojrzał na nią rozpalonym wzrokiem. Prymitywnym, drapieżnym, męskim,
gorącym spojrzeniem. W tym momencie wiedziała, co zaraz nadejdzie.
Na
potwierdzenie jej grzesznych myśli ręka Jack’a wsunęła się pod delikatny
materiał jej majtek. Catherine zapomniała o swoich własnych wątpliwościach i
obawach. Pozostało tylko jedno spojrzenie i ekscytujące, przerażające podniecenie.
Wtedy
wsunął do jej wnętrza jeden palec, przez ten cały czas nie przestając się z nią
drażnić. Wciąż jednak nie spuszczał jej twarzy z oczu, co sprawiało, że ta
chwila wydawała się nawet bardziej intymna. Drażnił jej wnętrze, doskonale
widząc, co się z nią w tym momencie dzieje.
Gdy
wciąż kontynuował swoje ruchy, jego wargi w końcu przystąpiły do działania. Najpierw
zajął się jej szyją, muskając ustami najdelikatniejsze jej miejsca. Następnie
pokierował się w stronę biustu i tam zatrzymał się na dłuższą chwilę.
Przesunął
jej stanik na bok, by móc drażnić jej piersi. A ona z miejsca pokochała tę grę.
-
Jack…
Silne
ręce chwyciły jej biodra i uniosły nad łóżkiem, kiedy utrzymywał cudowny rytm
pocierania o jej bolący kłębek nerwów. Odrywając się od jej piersi zsunął delikatny
materiał majtek, a Catherine w tym czasie szybko uporała się ze stanikiem.
Gdy
to jednak zrobiła, zdała sobie sprawę, że Jack przez ten cały czas był w pełni
ubrany. Zdecydowanie była to rzecz, którą chciała zmienić.
Uniosła
się na łokciach, posyłając mu uwodzicielski uśmiech.
-
Rozbieraj się.
Jack
zaśmiał się. Był to gardłowy i piękny śmiech, który zadziałał na nią, jak
prawdziwy afrodyzjak.
Najpierw
pozbył się koszulki, uwidaczniając seksowne V swoich bioder, znikające w dżinsach,
które chwilę później Cath całkowicie straciła z oczu, tak samo, jak bokserki. Nie
mogła powiedzieć, żeby to w jakikolwiek sposób ją smuciło.
Ułożył
się nad nią, a ich usta ponownie się spotkały. Tym razem jednak od razu w
namiętnym, pełnym rządzy pocałunku. Niezwykle zmysłowa atmosfera została
zastąpiona pełną rządzą i chyba żadne z nich nie miało nic przeciwko. Szczególnie,
gdy poczuła jego erekcję ocierającą się o jej intymne miejsce.
Chciała
coś powiedzieć, ponaglić go, jednak jakiekolwiek słowa zamarły jej w gardle.
Zamiast
tego ułożyła dłonie na jego zgrabnym tyłku i pchnęła w swoją stronę.
Czuła,
że coś jeszcze emanuje od tego mężczyzny. Coś nieokrzesanego. Prymitywnego.
Brutalnego. Emanowało to z niego niczym ciepło jego ciała.
I
chwilę później się o tym przekonała.
Krzyknęła
zanim jeszcze w nią wszedł. Czuła jego drżenie, gdy próbował zapanować nad swoimi
ruchami. Wielki, gruby, gorący.
Zamrugała
oczami, zaskoczona, a on wyobraził ją sobie w chwili orgazmu. Jej otwarte usta
łapiące oddech, jej zarumienione policzki, jej włosy rozrzucone na jego poduszce...
Pocałował
ją jeszcze raz. Gwałtownie i namiętnie.
Zamknęła
oczy, gdy rósł, jak zaciskała się wokół niego. I dopiero wtedy zaczął się
naprawdę poruszać. Brać ją, raz za razem, nieustępliwie.
Przyjemność
była intensywna, surowa, a on nie przestawał.
Jej
usta rozdzieliły się by uwolnić jęk z zupełnego zachwytu. Jej paznokcie drapały
jego ramiona i zacisnęła nogi dookoła jego bioder, więc jej pięty wbiły się w
jego tyłek.
-
Och, Boże…
Słowa
były tylko westchnieniem.
Nie
potrafiła się temu oprzeć. Rozpadła się na milion kawałków i każdy z nich
wykrzykiwał jego imię.
Aaaaa....zakończyć w takim momencie to grzech.... Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału :-D nie każ długo czekać prosze :-D
OdpowiedzUsuńYyymmmm doczekalam sie.!! Nareszcie. Rozdzial rewelacyjny i baardzoooo namietny. Jak moglas zakonczyc w takim momencie?? Dodawaj szybko nowy rozdzial, juz nie moge sie doczekac.! Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńBoże co za rozdział. Było bardzo, bardzo gorąco. Nawet się nie zorientowałam, kiedy skończyłam czytać.
OdpowiedzUsuńWOW
OdpowiedzUsuńWiedziałam od poczatku, że jak jest na spotkaniu z dziewczynami i jest alkohol to znajdzie sie u Browna:DD Rewelacja, czekam na następny rozdział i zakończeie tego "intensywnego" spotkania:P
OdpowiedzUsuń(:
OdpowiedzUsuńŚwietny ;)
OdpowiedzUsuńuuu ostro :D
OdpowiedzUsuńAle krótki :'(
OdpowiedzUsuńże ja mam teraz coś napisać? no to chyba nie jest dobry pomysł, bo czuję si,e zbyt oczarowana i podniecona by sklecić jakieś sensowne zdanie. Wybacz mi więc moją niespójność gdy przejdę teraz do opisywania wrażeń po przeczytaniu rozdziału.
OdpowiedzUsuńPoprzedni rozdział strasznie zadziałał mi na nerwy, bo tak chciałam już tej sceny, że...nie dokońca wiem co, ale w każdym razie 'coś' :)
Za to ten rozdział, wzbudził we mnie takie emocje, że nie jestem w stanie ubrać tego w słowa. Prezbierałam swoimi nogami, omało co nie przebijając się do sąsiadów na dole. Ciekawa jestem jakie byłoby wytłumaczenie, gdybym spadła do nich razem z kanapą i laptopem na kolanach...'Przepraszam, ale czytałam pasjonujące opowiadanie. do widzenia, miłego wieczora' ;)Chaterine zmienia się z rozdziału na rozdział. Na samym początku nigdy nie sądziłabym że jest w stanie posunąć się tak daleko. jednak chwała jej za to! Dobrze że moje wyobrażenia co do niej okazały się błędne.
Dziękuję Ci za te kilka minut przyjemności jaką napawa mnie czytanie twojego bloga. Pozdrawiam! xx
Ogromnie się cieszę, że rozdział pochłonął Cię do tego stopnia. Obawiam się jednak, że sąsiadom nie wystarczyłoby takie wytłumaczenie :D
UsuńSwoją drogą, muszę przyznać, że sama bardziej polubiłam Catherine. Może to dziwne, bo przecież stworzyłam jej postać, ale... teraz lubię ją znacznie bardziej niż na początku. :)
Również pozdrawiam! :)
Powiem tylko jedno: Rewelacja!! :)
OdpowiedzUsuńa gumki nie założył...?
OdpowiedzUsuńhaha, dobre! Uznajmy więc, że opis z perspektywy Catherine był specjalnym zabiegiem. Zbyt pochłonięta sytuacją nie zauważyła, kiedy ją założył. :DD
UsuńWitaj ;)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że dopiero teraz czytam dwa ostatnie rozdziały, ale nie miałam dostępu do komputera.
Ale ... wow. Nie mogłam się tego doczekać, a tu ... nareszcie!
Wcześniejszy rozdział mnie zirytował. Wszystko gotowe, "herbatka" coś, a tu nagle taki fail. No myślałam, że zejdę.
Zdenerwowana wzięłam się za kolejny rozdział, który zdecydowanie bardziej mnie zainteresował i usatysfakcjonował :D
Czekam na kolejny rozdział :P
No nareszcie! :D Ciekawa jestem, jak teraz będą wyglądały ich relacje po wspólnej nocy ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie też mnie to interesuje jakie wspólne przygody i relacje spadną na bohaterów
UsuńJak zwykle świetnie, nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńWRESZCIE!!! Potrzeba było 20 rozdziałów, żeby wreszcie potrzeby Catherine zostały zaspokojone :) i Jack'a także :P
OdpowiedzUsuńNie przypuszczałam jednak, że do tego dojdzie. Wątpiłam nawet, że po ostatnim spotkaniu będą mieli odwagę się spotkać. I chyba nawet się nie myliłam, bo odwagi starczyło tylko Cath. Ale i tak, chwała jej za to :)
Jednak pomimo tego wszystkiego, przez cały czas byłam nieźle zestresowana. A gdy przyszło co do czego, moją pierwszą i jedyną myślą było: "proszę, oby tylko mieli gumki":D
Czekam (nie)cierpliwie na kontynuację tego fantastycznego spotkania.
Pozdrowionka :)
jeeestem pod WIELKIM wrażeniem tego gorącego rozdziału, jest niesamowity. ;p
OdpowiedzUsuńczekam z niecierpliwością, na następny rozdział. :p
Zrobiło mi się gorąco jak to przeczytałam ! No i w końcu stało się , czekam na następny !!
OdpowiedzUsuńjej . xD Świetna historia ;]
OdpowiedzUsuńczekam na nastepny rozdział xD
Czuje się... yyyy... zaskoczona? ... zdziwiona? ... zdezorientowana? ... nie wiem! szok, szok, szok! w końcu dotarli do mojej upragnionej od dawna sceny :D czytając wers, po wersie zaciskałam kciuki, aby moje pragnienie się w końcu spełniło - no i bum! poszybowali do słońca ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej!!!
w końcu. Agnieszka.
OdpowiedzUsuńczeeeeeeeeekamy!!! ;)
OdpowiedzUsuńModliłam się w duchu czytając, żeby tym razem nikt im nie przerwał! Całe szczęście nic takiego nie miało miejsca i w końcu się ze sobą przespali! ;)
OdpowiedzUsuńTeraz niecierpliwie czekam na 21 i jak ich relacje będą wyglądały po tym wszystkim ;)
genialneeeee ;D ! mam nadzieję, że szybko dodasz kolejny ;)
OdpowiedzUsuńOpowiadanie cud, miód i te sprawy. Naprawdę gratuluję Ci weny. Z każdym rozdziałem zaskakujesz coraz bardziej. Masz świetny styl pisania. To porządanie da się wyczuć w każdym słowie Jack'a albo Cath. I TO wpisujesz w taki sposób że nie da się spokojnie siedzieć ns miejscu. Juz czekam na kolejny rozdział. Mam nadzieję że pojawi się do końca tygodnia, bo inaczej eksploduje!!
OdpowiedzUsuńPS. Jeśli w jakikolwiek sposób rozłączysz Jack'a i Catherine znajdę i fundusze własnymi rękoma!!
No więc życzę dalszej weny i mam nadzieję że dobijesz chociaż do 50 rozdziałów.
Twoja nowa i już uzależniona czytelniczka ;)
Udusze*
UsuńTelefonowy słownik ;/
Prosze wrzuc 21 rozdział :) plissss :*
OdpowiedzUsuńBłagam dodaaj nowy!!!
OdpowiedzUsuńDodaj nowy......prosze :*
OdpowiedzUsuńPostaram się już dzisiaj go dodać. :)
Usuńto opowiadanie trochę mi przypomina pięćdziesiąt twarzy Greya, wzorowałaś się na tym może? :)
OdpowiedzUsuń