niedziela, 24 lutego 2013

Rozdział 8 - Telefon


Catherine dotarła do pracy z kilkuminutowym opóźnieniem. Na szczęście, udało jej się zasiąść za biurkiem zanim Lucas Green przemknął do swojego gabinetu, trzymając w dłoniach stertę dokumentów. Jak przystało na porządną asystentkę zaledwie chwilę później  stała w jego gabinecie, podając mu kawę i przekazując najważniejsze wiadomości. Lucas wydawał się jednak zupełnie na tym nie skupiać. Widocznie nie tylko Cath miała dzisiaj problemy z koncentracją. Ale szczerze wątpiła, by wieczór Greena był choć w połowie tak dobry, jak jej.
- O której mam pierwsze spotkanie? – zapytał Green, szukając czegoś pomiędzy zbiorem kartek na swoim biurku.
- O dziewiątej. Następne o dwunastej, a dwa kolejne dopiero późnym popołudniem.
Lucas pokiwał głową, po czym wydobył plik papierów spiętych agrafką.
- Popraw błędy, przepisz to na komputer i wydrukuj. Zrobisz to i jesteś wolna, możesz wracać do domu. Już dzisiaj tu nie zajrzę, ale zostaw potem te dokumenty na moim biurku. Tymczasem, ja naprawdę muszę lecieć, nie chcę się przecież spóźnić.
Catherine posłała mu delikatny uśmiech, kiwając przy tym głową.
- Przed wyjściem upewnij się jeszcze, czy zaproszenia na bankiet z okazji otwarcia nowej rubryki zostały rozesłane.
- Tak jest, szefie.
Ku swojemu wielkiemu zdziwieniu, Catherine nie cieszyła się na myśl o wolnym popołudniu. Co więcej, była nią zdołowana. Oznaczało to bowiem, że będzie miała więcej czasu, by użalać się nad sobą i swoją nieporadnością względem pewnego, niezwykle przystojnego mężczyzny, który zdecydowanie zbyt głęboko zakorzenił się w jej pamięci. Trudno jej było myśleć o czymkolwiek innym niż o kolacji spędzonej w towarzystwie Jacka Browna, a już na pewno nie mogła powstrzymać się od rozpamiętywania głębokiego pocałunku, jakim ją obdarzył na koniec wieczoru.
Dlatego, zaraz po powrocie do domu, zrobiła to, co zrobiłaby na jej miejscu każda racjonalnie myśląca kobieta. Ubrała się w swój najwygodniejszy dres, zakopała pod kocem i pożerała zdecydowanie zbyt wielkie ilości czekolady, oglądając „Dirty Dancing”. Gdy Baby, główna bohaterka filmu, wykonała finałowy skok i wylądowała w objęcia swojego mężczyzny, Catherine zdała sobie sprawę, że nie zrobiła najważniejszej rzeczy. Sięgnęła więc po swój telefon szybko wykręcając odpowiedni numer, by naprawić błąd.
- Proszę, proszę. – Po drugiej stronie słuchawki odezwał się tak dobrze jej znany głos przyjaciółki.
- Cześć, Emma.
- A jednak, to naprawdę ty. Myślałam, że ktoś cię porwał, a teraz dzwoni w sprawie okupu. Byłam przygotowana na licytowanie stawki. Gdzieś czytałam, że nie wolno dać się zastraszyć.
Catherine uśmiechnęła się. Z pewnością tęskniła za swoją najlepszą przyjaciółką. W końcu, nikt nie potrafił jej poprawić tak skutecznie humoru, jak Emma Doyle.
- Przepraszam, że się nie odzywałam – oznajmiła Cath, wiedząc, że musi przerwać swoje rozmyślenia o pewnym przystojniaku.
- Wybaczam. Naturalnie, o ile obiecasz, że ta sytuacja się już nie powtórzy.
- Obiecuję.
- W porządku. W takim razie teraz mi powiedz, kim jest ten tajemniczy facet.
Cath zamrugała kilkakrotnie zastanawiając się, czy aby na pewno dobrze usłyszała. Czy Emma naprawdę tak dobrze ją znała?
- Jaki facet?
Po drugiej stronie telefonu rozległo się przeciągłe westchnięcie. Catherine oczami wyobraźni zobaczyła, jak jej przyjaciółka zasiada na kanapie w swoim niewielkim mieszkaniu, zakładając nogi na malutki stoliczek, tym samym przygotowując się na wysłuchanie wszystkiego, co Cath ma do powiedzenia.
- Nie zaprzeczaj. Twoja babcia powiedziała mi, że zadzwoniłaś do niej i gadałaś o jakiś dokumentach, które przeglądałaś. Chyba nawet mój pies domyśliłby się, że próbujesz coś ukryć.
- Ems, ty nie masz psa.
- Może i nie mam – prychnęła. – Ale, gdybym miała zapewne nawet on by się domyślił. Albo ona.
Catherine po raz kolejny podczas tej rozmowy uśmiechnęła się szeroko. Uwielbiała rozmawiać z Emmą. Jej przyjaciółka była pełna ciepła i dobrego humoru. Z łatwością nawiązywała kontakty z ludźmi, czego często panna Jones jej zazdrościła. Teraz Doyle przypominała Cath pewną nowo poznaną dziewczynę, bowiem szatynka zdała sobie sprawę, że Emma jest na swój sposób bardzo podobna do jej nowej współlokatorki Lily. Obie były wesołe, pełne życia i niepokonane. Dlaczego wcześniej tego nie zauważyła? Być może była zbyt pochłonięta wynajdywaniem wad Harrison, by zwrócić uwagę na cokolwiek innego.
- Śmiało, powiedz mi kim jest ten facet. Pracujecie razem?
Jedno było pewne, przed Emmą niewiele dało się ukryć.
- Nie. Znaczy tak.
- To tak, czy nie? To nie jest trudne pytanie, Jones.
Catherine jęknęła.
- Inwestuje w firmę, w której pracuje – odpowiedziała w końcu.
- Biznesmen? Uwielbiam facetów w garniturach.
Catherine także uwielbiała. Szczególnie tego konkretnego faceta w garniturze. Nie mogła się jednak zdecydować, czy przypadkiem bardziej jej się nie podobał, kiedy stał w swojej szarej koszulce na siłowni, zaraz po zakończeniu serii ćwiczeń.
- Catherine, jestem zbyt zmęczona, by ciągać cię za język. Proszę cię, zdradź mi wszystkie pikantne szczegóły.
- Zbyt zmęczona?
Jones dobrze znała swoją przyjaciółkę, więc wiedziała, że z łatwością może sprowadzić rozmowę na tematy dotyczące tylko i wyłącznie Emmy. Z pewnością wolała rozmawiać o tym, niż rozpamiętywać  pocałunek z Panem Tajemniczym.
- Moja firma ma poważne problemy finansowe. Zwolnili już masę ludzi. Jak przestanę im być potrzebna, pożegnają się i ze mną.
- Emma! Dlaczego nic nie mówiłaś? Jeśli potrzebujesz pieniędzy…
- Cath, wyluzuj. Nie potrzebuję pieniędzy. Po prostu muszę rozejrzeć się za nową pracą.
Emma była księgową w pewnej firmie w ich rodzinnym miasteczku. Zaczęła pracować tam zaraz po ukończeniu studiów i w niedługim czasie mogła sobie już pozwolić na zakup własnego mieszkania. Czegoś, o czym Catherine mogła sobie jedynie pomarzyć.
- Nie zmieniaj tematu, młoda. Chcę posłuchać o tym facecie.
- W porządku – westchnęła Jones, wiedząc, że nie będzie w stanie długo wzbraniać się przed swoją wścibską przyjaciółką. – Poznałam go w barze. Chociaż, dla ścisłości, po prostu na siebie wpadliśmy, wyzwałam go od palantów i kazałam spadać na drzewo. Potem niespodziewanie okazuje się być mężczyzną, którego mam przekonać do zainwestowania w firmę mojego szefa. Ot co, wielka mi historia.
- Jaki jest w łóżku?
Czy naprawdę wszystko sprowadzało się do jednego?
- Nie spaliśmy ze sobą!
- W takim razie przypuszczam, że nie opowiedziałaś mi całej historii. Czekam.
- No dobrze! – jęknęła, po czym zabawiła swoją przyjaciółkę dokładną opowieścią o Jacku Brownie, wliczając w to każdy, nawet najdrobniejszy szczegół.
Zaraz potem Emma roześmiała się promiennie.
- Wiedziałam, że coś jest na rzeczy. Kiedy się następnym razem spotykacie?
- Powiedział, że zadzwoni.
I właśnie tego Catherine obawiała się najbardziej. Oczywiście, chciała usłyszeć jego głos, co momentalnie uznała za zły objaw. Nie lubiła się angażować w żadne związki, gdyż doskonale wiedziała, jak to zawsze się kończy. Nie była zaślepiona przez romantyczne komedie i mogła śmiało powiedzieć, że nie mają one odwzorowania w prawdziwym życiu. Nie wierzyła w te łzawe, wyssane z palca historyjki. A już na pewno nie miała zamiaru dać się omotać jakiemuś pierwszemu lepszemu przystojniakowi. 
Zresztą, dobrze wiedziała, że wczorajsza noc była wielkim błędem. Nie powinna pozwolić mu się pocałować, a już bez wątpienia nie w taki sposób. Kto jak kto, ale Catherine dobrze wiedziała, że pakowanie się w relacje bez przyszłości nie miało sensu. I absolutnie bez znaczenia był fakt, że był to najlepszy pocałunek w jej całym życiu. Bała się myśleć, co mogłoby się stać dalej.
- Bądź ostrożna, kochanie – oznajmiła Emma. – Wiesz, co? Zadzwonię później, mam kogoś na drugiej linii.
Catherine odłożyła swój telefon nieufnie patrząc na resztkę czekolady. Oczywiście, miała zamiar ją dokończyć, ale na pewno nie przez Jacka i jej niepewność odnośnie tego faceta. Co to, to nie. Chodziło tu o wyższe cele. Na przykład, nie mogła pozwolić, by jedzenie się marnowało podczas, gdy dzieci w biedniejszych krajach głodowały. A poza tym, jej babcia zawsze powtarzała, że trzeba jeść wszystko, co jest na talerzu. Tak, więc bez wątpienia Jack nie był powodem, dla którego dokończyła czekoladę i położyła się z powrotem na kanapie z zamiarem obejrzenia całego sezonu „Seksu w wielkim mieście”. 
Tyle że problemy bohaterek nie wciągnęły jej dostatecznie, gdyż nim pierwszy odcinek dobiegł końca, Catherine zasnęła. Obudził ją dopiero dźwięk telefonu. Szybka i burzliwa pobudka sprawiła, że odebrała bez patrzenia na ekran komórki.
- Tak, słucham? – zapytała i momentalnie przypomniała sobie, że nie sprawdziła, z kim będzie rozmawiać zanim nacisnęła zieloną słuchawkę. Myśląc, że jej plan się posypał i nie zaatakuje Jacka wzywając imię jakieś faceta jęknęła w duchu.
- Cześć, Cath – odezwał się dobrze jej znany głos Daniela, jej ukochanego współlokatora. – Lily powiedziała mi, że będziesz wcześniej w domu.
Kochana Lily.
- Mam do ciebie prośbę – kontynuował Dan. – Mogłabyś poszukać w moim pokoju zielonego skoroszytu z dokumentami? Jest mi bardzo potrzebny i nie mogę bez niego pracować. Moja dziewczyna odebrałaby go  niedługo i mi przywiozła, bo sam nie mogę się nigdzie ruszyć. Gdyby udało ci się go znaleźć, to przyśpieszyłabyś nieco sprawę.
- Jasne, nie ma sprawy.
- Rozejrzyj się po moim pokoju, powinien leżeć gdzieś na wierzchu.
- Już się robi – oznajmiła z udawanym entuzjazmem, po czym się rozłączyła. Była jeszcze na wpół przytomna po wyrwaniu z drzemki i wmawiając sobie, że potrzebuje jeszcze minuty bezczynnego leżenia, przykryła się szczelniej kocem. Jej telefon jednak nie miał zamiaru dzisiaj odpuścić, gdyż rozdzwonił się ponownie.
Tym razem nie chcąc popełnić podobnego błędu sprawdziła najpierw numer, a dopiero potem odebrała.
- Tak?
- Cath, to znowu ja. Przypomniało mi się, że chyba włożyłem ten skoroszyt do górnej szuflady biurka. To powinno ci ułatwić szukanie. Jeszcze raz dziękuję.
- Nie ma sprawy, Dan.
Rozłączyła się.
Jak na złość telefon zadzwonił ponownie.
- Co tym razem, Dan? – jęknęła.
Cisza po drugiej stronie słuchawki na chwilę ją zmyliła.
- Catherine, z tej strony Jack.
Jak oparzona podniosła się do pozycji siedzącej, całkowicie zaskoczona faktem, kto do niej zadzwonił. Oczywiście, mogła się spodziewać, że ten telefon prędzej czy później nastąpi, jednak nie miała nic przeciwko, by Jack zadzwonił, kiedy przed naciśnięciem zielonej słuchawki, będzie wiedziała kim jest jej rozmówca i przygotuje się na to psychicznie.
- Dzwoniłem chwilę wcześniej, ale było zajęte – wyjaśnił, a Catherine była przekonana, że słyszy w jego głosie zmieszanie.
- Tak, wybacz, rozmawiałam z kimś.
Kolejna chwila ciszy. Cath zdawało się, że zaraz Jack zapyta, kim jest Dan, jednak nie zrobił tego.
- Właśnie wyszedłem z twojego biura. Powiedzieli mi, że wyszłaś do domu. Wszystko w porządku?
Był u niej w biurze? Aż do teraz nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo powinna być wdzięczna Greenowi za dzień wolnego. Dzięki Lucasowi nie musiała mierzyć się z mężczyzną, który w ostatnim czasie całkowicie zagościł w jej głowie.
- Tak, wszystko w porządku. Po prostu pan Green wypuścił mnie wcześniej.
- Brzmi dobrze. Czy to oznacza, że masz wolne popołudnie?
Dlaczego jego głos nawet przez telefon brzmiał tak diabelsko seksownie?
- Nie – wypaliła szybko. – Muszę pomóc przyjacielowi w odnalezieniu czegoś.
Pomijając fakt, że znalezienie skoroszytu Daniela zajmie jej góra kilka minut, a nie całe popołudnie, nie kłamała. Przecież faktycznie musiała pomóc przyjacielowi.
- Szkoda. Myślałem, że uda nam się zjeść razem lunch.
Czy ten facet właśnie przyznał, że przyszedł specjalnie do budynku, w którym pracowała, by wyciągnąć ją na lunch?
- Dlaczego? – zapytała głupio.
- Wczoraj naprawdę dobrze się bawiłem. Chciałbym to powtórzyć.
Jak miała mu powiedzieć, że wszystko to, co się pomiędzy nimi wczoraj wydarzyło było błędem, a ona nie powinna się angażować w żadną relację towarzyską, która nie miała głębszego sensu, kiedy nawet przy rozmowie przez telefon rozpływała się pod wpływem tego faceta?
- Przepraszam, Jack, muszę kończyć.
- Catheri…
Nie dane było mu jednak dokończyć, gdyż Jones odłożyła telefon i odrzuciła na bok, jakby był szkodliwym nasieniem. Wiedziała jedno, musiała być twarda. Z pewnością nie mogła mu ulec, nawet jeśli chodziło o zwykły lunch. Kto wie, jak właśnie ten zwykły lunch mógłby się dla nich skończyć? Była pewna, że niewiele mogłoby ją powstrzymać przed rzuceniem się na niego, aby ponownie skosztować tych cudownych ust.
By zakończyć rozmyślanie o Jacku Brownie ruszyła w stronę sypialni Daniela. Szybko odnalazła interesujący ją dokument, a gdy już wychodziła z pokoju dobiegło ją pukanie do drzwi.
Szybko podeszła do nich, po czym otworzyła je szeroko. Gdy tylko spostrzegła stojącą za nimi osobę znieruchomiała.
Co do diabła pod drzwiami jej tymczasowego mieszkania robiła asystentka Jacka Browna?  





15 komentarzy:

  1. Aaaaa! Już nie mogę się doczekać dalszego ciągu, przeczytałam z zapartym tchem!! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja wczoraj też miałam ostatni dzień ferii także wiem jak się czujesz !
    Rozdział jak zwykle super, czekolada i dirty dancing to coś co uwielbiam :D
    Biedna Catherine próbuje nie myśleć o Jacku ale coś czuje że nie będzie łatwo.
    Odmówiła mu lunchu, biedny Jack :(
    Jestem ciekawa co asystentka browna od niej chce,nie moge na to wpaść :D
    zauważyłam parę błędów:
    1.Catherine zdała sobie sprawę, że zrobiła najważniejszej rzeczy. ( powinno być nie zrobiła)
    2 Tak słucham? – zapytał i momentalnie przypomniała sobie, że nie sprawdziła, z kim będzie rozmawiać ( powinno być zapytała)
    3.Moja dziewczyna odebrałaby go za niedługo ( powinno być bez tego ''za'')
    Mam nadzieje, że nie uraziłam Cie bo tego nie chce, po prostu wiem, ze czasami nie zauważamy własnych błędów a przypadkowym osobom jest łatwiej :D

    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział, chociaż teraz jak nie mamy już ferii to nie będzie tak łatwo ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie. To prawda, ciężko dostrzec swoje własne błędy, szczególnie kiedy czytasz tekst, który wydawałoby się, że znasz na pamięć, bo przecież sama go napisałaś.
      Postaram się dodać nowy rozdział jak najszybciej, ale tak jak powiedziałaś - ferie się skończyły, więc będzie ciężko.

      Pozdrawiam serdecznie! ;)

      Usuń
  3. Rozdział oczywiście świetny. Ciekawe co z tą asystentką Jacka. Czekam na kolejną notkę.

    http://strazniczkajasmine.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta historia wciąga mnie z każdym rozdziałem jeszcze bardziej , tak , że każdego dnia sprawdzam czy nie dodałaś coś nowego. Życzę aby powrót do rzeczywistości nie był taki straszny jak może się wydawać. I czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ohayo ;)
    Mi również ferie kończą się dzisiaj i też mi się to nie podoba...
    Widzę, że chcąc nie chcąc plan Lily się powiódł - cudownie. Czemu Catherine jest tak sceptycznie nastawiona do związków? Coś stało się w przeszłości? Dirty dancing i czekolada <3
    Dziewczyna Daniela jest sekretarka Brown'a? Hohohoo będzie się działo ^^
    Pozdrawiam i czekam na rozdział ;P

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział. Wciąga mnie ta historia strasznie. Również zastanawiam się o co chodzi z tą asystentką Jacka.
    Czekam na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam
    ps.
    Znam ten ból powrotu do szkoły po feriach ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ahh...mi też się wczoraj skończyły ferie :c Smutne, bardzo smutne xD W każdym razie rozdział świetny. I w bardzo ciekawym momencie przerwany ;p Cóż...wybacz, ale nie mam siły na dłuższy komentarz. Jestem padnięta po długim i raczej ciężki, więc liczę, że zrozumiesz. No, ale przecież Tobie nie trzeba mówić, że świetnie piszesz, sama o tym wiesz ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej !
    wczoraj zaczęłam czytać Twoje opowiadanie, a dzisiaj skończyłam ;)
    jest świetne xD !
    czytałam z zapartym tchem. Mnie też skończyły się teraz ferie ale w szkole na razie luz ;D
    kiedy następny rozdział ?
    Pozdrawiam i życzę dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja ferii nie mam, za to brak czasu sprawnie odciąga mnie od czytania mojego ulubionego bloga :)
    Zupełnie inaczej wyobrażałam sobie telefoniczną rozmowę Cath i Jack'a. W ogóle, to myślałam, że jak Jack się zdenerwuje słysząc w słuchawce imię innego mężczyzny. Jest taki apodyktyczny, że wcale by mnie to nie zdziwiło. A tutaj... całkowity spokój i jeszcze chęć powtórzenia spotkania. Co do tego drugiego, to było to logiczne, jednak chyba wolałabym wyczuć w jego głosie odrobinę zazdrości.
    Jeśli zaś chodzi o Cath, to sposób w jaki zakończyła, a raczej przerwała rozmowę, daje do zrozumienia, że wpadła w sidła Jack'a i teraz jedynie toczy walkę z rozsądkiem, który mówi, że nie powinna spotykać się z Jackiem.
    Naprawdę ciekawi mnie ostateczne zagranie Browna, bo Cath już nie da się długo bronić przed jego "zalotami" :P
    Cieplutko pozdrawiam.
    PS. Niezmiernie cieszy mnie fakt, że coraz częściej dodajesz rozdziały. Oby tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajny blog. : )
    Zapraszam do mnie http://ihaveonebigdream.blogspot.com ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny rozdział, jak zawsze z resztą :) Bardzo mnie zastanawia czy asystentka Jacka Browna okaże się dziewczyną Daniela, czy też to Jack wpadł na jakiś szalony pomysł i postanowił wyręczyć się asystentką. A może ona będzie chciała ostrzec Catherine przed Brownem? Hmm... możliwości jest mnóstwo, jestem ciekawa, którą wybierzesz :) Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Zapraszam również do mnie, pojawiła się nowa część :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetnie piszesz:-D Twoje opowiadanie jest niezmiernie ciekawe:-D za każdym razem czekam z zapartym tchem na następne rozdziały:-D dodawaj je jak najczęściej:-D

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiam...kiedy kolejny rozdział?

    OdpowiedzUsuń